Gazociąg Północny otwarty - ale nie bez kontrowersji - zauważa "Wall Street Journal". Według gazety, władze w Brukseli i w innych stolicach UE martwią się z powodu dużego uzależnienia od rosyjskiego giganta gazowego. Z kolei dyrektor Europejskiego Centrum Bezpieczeństwa Energii i Surowców określa rurociąg mianem "niefortunnej inwestycji".

Oddanie do użytku Gazociągu Północnego "okrzyknięto ważnym krokiem w kierunku poprawy bezpieczeństwa energetycznego Europy", ale nastąpiło to także "w okresie wzmożonych napięć między Unią Europejską a Rosją" - uważa "Wall Street Journal".

Według tej gazety, przedstawiciele władz w Brukseli i innych stolicach europejskich "nie potrafią ukryć zatroskania z powodu dużego uzależnienia od rosyjskiego giganta gazowego". Gazprom zaspokaja już około jednej czwartej zapotrzebowania Europy na gaz - wskazuje "WSJ".

Gazeta pisze o niedawnych działaniach Komisji Europejskiej wobec podejrzanych o łamanie reguł antytrustowych firm, które zajmują się dostawami, transportem i magazynowaniem gazu, i wyraża opinię, że działania te "wzbudziły w Moskwie podejrzenia, iż na celowniku Brukseli może się znajdować Gazprom".

"WSJ" wskazuje, że podczas gdy UE publicznie poparła Gazociąg Północny, Moskwie znacznie trudniej jest o poparcie dla jej nowego projektu - Gazociągu Południowego, który połączyłby Rosję z Bułgarią przez Morze Czarne. Gazeta przypomina, że dwa tygodnie temu rosyjski minister ds. energii Siergiej Szmatko przyznał, że rozmowy z UE utknęły w martwym punkcie.

Gazeta odnotowuje, że Ankara nie wyraziła dotąd zgody na podmorski odcinek Gazociągu Południowego. Zarazem Turcja rozważa odstąpienie od jednego ze swych długoterminowych kontraktów z Gazpromem. Turcja importuje obecnie gaz z Iranu i zabiega o dostawy tego surowca z Azji Środkowej.

Zarówno Rosja, jak i Europa niewątpliwie przedstawią Gazociąg Północny jako dowód zacieśnienia współpracy i podwyższenia bezpieczeństwa energetycznego. Ale rzeczywistość jest taka, że Gazprom jest w Europie pod presją i po raz pierwszy ma do czynienia z nieustępliwą UE - pisze "WSJ" na zakończenie.

Z kolei dyrektor Europejskiego Centrum Bezpieczeństwa Energii i Surowców (EUCERS) prof. Friedbert Pflueger wyraził opinię, że "Nord Stream (Gazociąg Północny) wydaje niefortunną inwestycją, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że nie skonsultowano jej ani z Polską ani krajami bałtyckimi".

"Jak się wydaje, po raz kolejny w historii, Niemcy robią interesy z Rosją, omijając Polskę" - napisał Pflueger w e-mailu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej.

Zaznaczył jednak, że "Nord Stream ma sens dla bezpieczeństwa energetycznego w UE", zwłaszcza po niedawnej decyzji Niemiec o rezygnacji z energii jądrowej do 2022 r., co w sposób nieunikniony doprowadzi do zwiększenia zapotrzebowania na gaz.

Zdaniem prof. Pfluegera gratulacje należą się zarządowi konsorcjum Nord Stream, który zdołał włączyć w proces pozyskiwania pozwoleń na inwestycję kraje sąsiednie oraz obywateli.

W najbliższej przyszłości kluczowe będzie stworzenie jednolitego i zdywersyfikowanego Europejskiego Rynku Energii, którego reguły i procedury obejmować będą wszystkich uczestników i gdzie gaz będzie mógł płynąć we wszystkich kierunkach - uważa dyrektor EUCERS.