Rosyjski samolot pasażerski Tu-154 awaryjnie lądował w Jekaterynburgu na Uralu. Nikt ze 111 pasażerów i 11 członków załogi nie został ranny. Przyczyną problemów była awaria jednego z trzech silników maszyny.

Samolot, który należy do Uralskich Linii Lotniczych, leciał z Jekaterynbura do Mineralnych Wód, na południu Rosji. Wkrótce po starcie z lotniska Kolcowo kapitan poinformował kontrolę lotów o kłopotach technicznych. Przekazał też, że podjął decyzję o powrocie do Jekaterynburga.

Po zużyciu paliwa Tu-154 o godz. 14.15 czasu moskiewskiego (12.15 czasu polskiego) pomyślnie wylądował w porcie Kolcowo, gdzie wszystkie służby ratunkowe były postawione w stan gotowości.

Tupolewy = latające trumny?

Federalna Agencja Transportu Lotniczego (Rosawiacja) zdecydowała w tym tygodniu o całkowitym wycofaniu z eksploatacji w Rosji od 1 lipca 2011 roku 20 samolotów pasażerskich Tu-154M i wstrzymaniu użytkowania kolejnych dziewięciu maszyn tego typu.

W marcu Rosawiacja zaleciła zawieszenie eksploatacji wszystkich Tu-154M w związku z wadami konstrukcyjnymi, wpływającymi na awaryjność tych samolotów. Jednocześnie nakazała użytkownikom Tu-154M wprowadzenie do 1 lipca 2011 roku zmian zaleconych przez producenta. Obecne decyzje Rosawiacji oznaczają, że uprawnionych do lotu pozostanie w Rosji już tylko 56 takich maszyn.

Zalecenia Federalnej Agencji Transportu Lotniczego są konsekwencją serii katastrof z udziałem Tu-154M. W 2010 roku doszło do pięciu poważnych wypadków z tymi maszynami. Cztery Tu-154M rozbiły się w Rosji, a jedna - w Iranie. Najpoważniejsza była katastrofa polskiego samolotu rządowego pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.

1 stycznia 2011 roku na płycie lotniska w Surgucie, na Syberii, z nieznanych powodów stanął w płomieniach i eksplodował Tu-154B-2 należący do linii lotniczych Kogałymawia. Po tym wypadku prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oznajmił, że dalsza eksploatacja samolotów Tu-154 może stanąć pod znakiem zapytania.