Co najmniej 21 osób zginęło pod gruzami zawalonego dachu supermarketu na przedmieściach stolicy Łotwy, Rygi. Prawdopodobnie dziesiątki nadal tkwią pod rumowiskiem. Gruzowisko od wczoraj przeczesują strażacy, policjanci i żołnierze. Budynek był pełen klientów, robiących po pracy zakupy.

Ofiary to klienci i trzej strażacy. Rannych zostało 35 osób. Nie ma informacji, żeby wśród ofiar byli Polacy - powiedział w rozmowie z RMF FM Marek Głuszko z polskiej ambasady w Rydze.

Nie jest jasne ile osób jest uwięzionych w zawalonym budynku. Według burmistrza Rygi Nilsa Usakovsa, cytowanego przez agencję RIA Novosti, może tam być nawet 70 ludzi. Bardzo trudno to ocenić, gdyż jest to sklep, a w sklepach o tej porze dnia bywa bardzo wielu klientów - powiedziała Inga Vetere ze służb ratowniczych.

Akcja posuwa się bardzo powoli. Teren jest ogromny, podnoszenie fragmentów konstrukcji postępuje powoli i ostrożnie, żeby nie spowodować dalszych obsunięć - wyjaśniła rzeczniczka łotewskich służb ratowniczych Viktorija Sembele.

Miejsce katastrofy otoczyły liczne wozy strażackie i karetki pogotowia. W akcji ratowniczej uczestniczą żołnierze i psy wyszkolone w poszukiwaniu zasypanych. Według łotewskiej TV, przy usuwaniu bloków betonu z zawalonego dachu pracują trzy dźwigi, ale ratownicy obawiają się, że może dojść do kolejnego zawału. 

Przyczyna katastrofy nie jest znana, ale według lokalnych mediów w chwili zawalenia się dachu prowadzono na nim prace. Projekt inwestycji przewidywał utworzenie tam ogrodu.

Do katastrofy doszło ok. godz. 18, kiedy supermarket był pełen klientów robiących zakupy po drodze z pracy do domu.

Oddany do użytku pod koniec 2011 roku jednopiętrowy supermarket spożywczy Maxima w dzielnicy Zolitude, niedaleko centrum Rygi, ma powierzchnię około 500 metrów kwadratowych. Po oddaniu do użytku budynek zdobył nagrodę w konkursie architektonicznym. 

(j.)