Kenijska opozycja apeluje o rozpisanie nowych wyborów prezydenckich w ciągu trzech miesięcy. Twierdzi, że poprzednie głosowanie, w którym wygrał urzędujący prezydent Mwai Kibaki, zostało sfałszowane.

Rezultaty głosowania zakwestionował też francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner. Mówi się, że to walki etniczne. Tak, niewątpliwie w Afryce często o to chodzi. Ale jest to także walka o demokrację - stwierdził Kouchner. Był to jak dotąd, najostrzejszy zagraniczny komentarz na temat wyborów w Kenii.

Prezydent Kenii spotkał się w piątek rano z południowoafrykańskim laureatem Pokojowej Nagrody Nobla anglikańskim biskupem Desmondem Tutu, który zaproponował pomoc w rozwiązaniu kryzysu. Wcześniej przeprowadził on rozmowy z Odingą. Rząd Kenii odrzuca jednak ewentualność jakiejkolwiek mediacji międzynarodowej.

Kenijska opozycja zapowiedziała na dzisiaj ponowne podjęcie próby zorganizowania masowego wiecu w Nairobi. Wiec ma się odbyć w głównym parku miejskim – Uhuru.

Od świtu park pozostaje otoczony przez specjalne oddziały policji. Zdaniem agencji Reutera, na miejscu jest jednak mniej policjantów niż w czwartek. Opozycja została zmuszona wtedy do odwołania wiecu, przekładając protest, jak zapowiedział przedstawiciel opozycyjnego Pomarańczowego Ruchu Demokratycznego, na przyszły wtorek, 8 stycznia.

Do niepokojów w Kenii, w których zginęło już ponad trzysta osób, doszło po grudniowych wyborach prezydenckich. Zdaniem opozycji zostały one sfałszowane przez urzędującego szefa państwa Mwai Kibakiego.