Komisja Europejska przedstawiła zbiór wytycznych, które mają ułatwić państwom członkowskim walkę z podwójną jakością produktów spożywczych. Chodzi o sytuację, gdy kawa czy paluszki rybne np. w Polsce lub na Słowacji zawierają mniej kofeiny i mięsa ryby niż w krajach Europy Zachodniej.

Komisja Europejska tak naprawdę zaproponowała niewiele. Nie przedstawiła twardej legislacji (czyli żadnej regulacji zobowiązującej producentów do produkowania pod tym samym znakiem firmowym takiej samej żywności we wszystkich krajach), a jedynie zbiór porad dla krajów, jak mają egzekwować istniejące prawo. 

Przedstawiamy dzisiaj wytyczne, które mają ułatwić krajowym organom zajęcie się kwestią podwójnej jakości na podstawie istniejącego prawa - mówiła czeska komisarz ds. konsumentów Vera Jourova.  A jeszcze niedawno szef KE Jean Claude Juncker mówił szumnie, stawiając się w roli obrońcy konsumentów z naszego regionu: Nie zaakceptuję tego, że w niektórych częściach Europy sprzedaje się żywność niższej jakości niż w innych krajach pomimo identycznego opakowania i marki. Teraz musimy nadać większe uprawnienia organom krajowym, aby wyeliminować wszelkie nielegalne praktyki, gdziekolwiek mają miejsce.

Jedyny konkret, jaki przedstawiła KE, to zapowiedź stworzenia wspólnej metody porównywania produktów, która dałaby podstawy do poważniejszych badań tego zjawiska. "Dzięki temu państwa członkowskie będą mogły zająć się tym problemem w oparciu o wspólne i solidne podstawy naukowe" - możemy przeczytać w komunikacie opublikowanym również w języku polskim (to rzadkość, bo w języku polskim KE publikuje ostatnio przeważnie komunikaty o procedurach dyscyplinujących). 

Bruksela przeznaczy na to 1 milion euro. KE pozostawia więc Słowację czy Czechy z tym problemem, dając do zrozumienia, że w przyszłości, gdy będzie już odpowiednia metodologia, to może podejmie kolejne kroki.

Komentarz Katarzyny Szymańskiej-Borginon:

Komisji Europejskiej wyraźnie potrzebny jest jakiś temat, który by był dowodem na to, że Europa Środkowo-Wschodnia jest dla niej także ważna. Chce w jakiś sposób zapobiec coraz wyraźniejszemu pęknięciu na Wschód i Zachód. Juncker w swoim dorocznym przemówieniu przecież mówił o dwóch płucach Europy - wschodnim i zachodnim. 

Teraz KE chce pokazać, że reprezentuje także interesy naszego regionu, a nie tylko sprzyja interesom Francji i Niemiec, jak w przypadku Nord Stream2, pracowników delegowanych czy uchodźców. Niestet,y zamiast realnie wspierać nasze interesy, chce tanim kosztem, bez konkretów pokazać, że coś robi dla społeczeństw krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego KE podchwyciła lansowany przede wszystkim przez Bratysławę problem podwójnej jakości żywności. Problem istotny, prosty w odbiorze, łatwy w przekazie medialnym. Jednak, po zeskrobaniu eurożargonu, okazuje się, że nawet w tej sprawie Bruksela robi dla naszego regionu niewiele.

Jeżeli KE nie przejrzy na oczy, nie wzmocni realnie wschodniego płuca, to szkody mogą być nieodwracalne. Za wzrost nastrojów eurosceptycznych w naszym regionie będzie tak samo odpowiedzialna, jak rządzący.

(mpw)