Co najmniej 201 górników zginęło w kopalni w Somie w zachodniej Turcji - poinformował turecki minister ds. energetyki i bogactw naturalnych Taner Yildiz. Dodał, że liczba ofiar może wzrosnąć.

Wcześniej minister informował o 151 osobach zabitych i 76 rannych, zastrzegając, że liczba ofiar może wzrosnąć. W chwili wybuchu w kopalni leżącej w prowincji Manisa, około 120 km na północny wschód od Izmiru, było 787 górników.

Wciąż trwa akcja ratunkowa z udziałem 400 ratowników. Yildiz powiedział, że wkracza ona "w krytyczną fazę". Dotąd ewakuowano ponad 360 górników, lecz - jak podaje Associated Press - pod ziemią wciąż uwięzionych jest około dwustu ludzi.

Tysiące czeka na wieści

Przed szpitalem w Somie zebrały się tysiące ludzi - rodziny górników i ich koledzy - w oczekiwaniu na informacje o swych bliskich. Policja oddziela zgromadzonych kordonem od gmachu szpitala.

Przedstawiciel władz lokalnych powiedział, że do zawału w kopalni doszło w następstwie wybuchu transformatora. Cytowany przez agencję AFP górnik powiedział, że w kopalni zdarzały się pomniejsze wypadki, ale po raz pierwszy doszło do tak poważnej katastrofy.

Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan odłożył planowaną na dziś jednodniową wizytę w Albanii i ma udać się do Somy - podała agencja Associated Press.

(abs)