Polskie MZS potwierdza, że wśród ofar śmiertelnych katastrofy śmigłowca na rosyjskim Dalekim Wschodzie była dwójka Polaków. Jak udało się ustalić to dwaj mężczyźni o takich samych nazwiskach. Helikopter rozbił się wczoraj w obwodzie magadańskim. Na pokładzie maszyny było siedem osób. Uratował się tylko pilot.

Śmigłowiec wyleciał wczoraj po południu z miejscowości Sejmczan. Miał dostarczyć ludzi w rejon rzeki Burgali. MI-8 prawdopodobnie miał problemy techniczne, gdyż w pewnym momencie jego dowódca poprosił o zgodę na lądowanie, a następnie na przedłużenie postoju. Później nie nawiązał już łączności z kontrolerem lotu. Maszyna rozbiła się na zboczu góry Suruktach w czasie podejścia do lądowania.

Aleksandr Sokołow z delegatury resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych na Dalekim Wschodzie poinformował, że na pokładzie maszyny było siedem osób – trzech członków załogi i czterech pasażerów, w tym dwaj turyści z Polski.

Agencja Interfax podała, że katastrofę przeżył tylko dowódca helikoptera. Mężczyzna z ciężkimi poparzeniami został przewieziony do szpitala.

W poniedziałek na miejsce wypadku dotrze specjalna grupa śledcza.