"Dowódco, spadamy" - to, jak donosi portal informacyjny Life.ru, ostatnie słowa jednego z pilotów rosyjskiego Tu-154, który w niedzielę runął do Morza Czarnego. Według rosyjskich agencji prasowych, odnaleziono już wszystkie trzy czarne skrzynki maszyny. Jak podała agencja Interfax, powołująca się na źródło zbliżone do dochodzenia, śledczy są zdania, że do katastrofy doprowadziła usterka lotek na skrzydłach tupolewa.

"Dowódco, spadamy" - to, jak donosi portal informacyjny Life.ru, ostatnie słowa jednego z pilotów rosyjskiego Tu-154, który w niedzielę runął do Morza Czarnego. Według rosyjskich agencji prasowych, odnaleziono już wszystkie trzy czarne skrzynki maszyny. Jak podała agencja Interfax, powołująca się na źródło zbliżone do dochodzenia, śledczy są zdania, że do katastrofy doprowadziła usterka lotek na skrzydłach tupolewa.
Akcja ratunkowo-poszukiwawcza na Morzu Czarnym. Zdjęcia opublikowane przez rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzywczajnych /Russian Ministry of Emergencies/HANDOUT /PAP/EPA

Samolot, który leciał z Moskwy do bazy lotniczej Hmejmim w Syrii, w Soczi miał międzylądowanie w celu uzupełnienia paliwa. Zniknął z radarów dwie minuty po starcie z lotniska Soczi-Adler.

Resort obrony w Moskwie potwierdził dotąd odnalezienie jednej czarnej skrzynki tupolewa, rosyjskie agencje informacyjne donoszą o odnalezieniu wszystkich trzech rejestratorów. Odczytaniem ich zapisów zajmują się specjaliści z podmoskiewskiego Centralnego Instytutu Naukowo-Badawczego Wojskowych Sił Powietrznych.

Portal informacyjny Life.ru, mający szerokie kontakty w wymiarze sprawiedliwości, podał, że dotarł do odczytu ostatnich słów jednego z pilotów tupolewa. Czarna skrzynka miała zarejestrować słowo "lotki", wskazujące na problem ze skrzydłami, i stwierdzenie: "Dowódco, spadamy".

Oficjalnego potwierdzenia tych doniesień na razie nie ma.

O usterce lotek doniosła również agencja Interfax, powołująca się na anonimowe źródło zbliżone do śledztwa. Według tego informatora, wstępne dane wskazują, że lotki samolotu uległy awarii i ich praca nie była zsynchronizowana.

Interfax podała ponadto, powołując się również na anonimowe źródło, że Moskwa uziemiła wszystkie Tu-154 do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy na Morzu Czarnym.

Oficjalnie rosyjskie władze nie chcą przesądzać, co było przyczyną tragedii, ale w tej chwili odrzucają wersję o zamachu. Potwierdził to minister transportu, stojący na czele komisji badającej okoliczności wypadku, Maksim Sokołow, deklarując, że wersja mówiąca o zamachu terrorystycznym nie jest uważana za podstawową. Co więcej, rosyjskie władze podały - potwierdzając wcześniejsze doniesienia agencji Interfax - że badania nie wykazały na wydobytych z morza ciałach ofiar śladów materiałów wybuchowych.

Tupolewem leciało 8 członków załogi i 84 pasażerów, wśród nich: 64 członków słynnego Chóru Aleksandrowa, którzy mieli dać noworoczny koncert dla rosyjskich żołnierzy w Syrii. Nikt nie przeżył katastrofy.

Jak podało Ministerstwo Obrony Rosji, ekipy ratunkowe i poszukiwawcze wydobyły dotąd z Morza Czarnego 12 ciał i ponad 150 szczątków ofiar.

(e)