Co najmniej jedna osoba zginęła, a ponad 40 zostało rannych w wyniku zawalenia się sceny na festiwalu muzyki elektronicznej w hiszpańskiej Walencji. Powodem były nagłe i silne porywy wiatru. Policja nakazała ewakuowanie terenu festiwalu.

Do zdarzenia doszło dziś nad ranem. W 5-dniowej imprezie muzycznej "Medusa", która rozpoczęła się w piątek na plaży w miejscowości Cullera, miało uczestniczyć - według organizatorów - 320 tysięcy osób. Bezpieczeństwa pilnowało 2 tysiące policjantów.

Do zawalenia się głównej sceny doszło w wyniku nieoczekiwanych, silnych porywów wiatru. Część struktury spadła na bawiącą się publiczność. Uczestnicy w rozmowie z mediami mówili o nagłym zerwaniu się "burzy piaskowej" i "palącym powietrzu", które było jak "czarny dym".

Regionalny premier Walencji Ximo Puig przekazał kondolencje rodzinie zmarłego. "To straszny wypadek, który nas wszystkich szokuje" - napisał na Twitterze.

Według krajowej agencji meteorologicznej, o godzinie 3:00 w nocy z piątku na sobotę w niektórych miejscach w Walencji temperatura powietrza przekraczała 40 st. C przy prędkości wiatrów ponad 80 km/godz.