Juz pól miliarda dolarów wynosi ukraiński dług wobec Gazpromu i stale rośnie. Na poludniu i wschodzie Ukrainy całe miasta pozbawiane są ogrzewania i gazu. Tak jest w Charkowie, Dniepropietrowsku, Lugańsku, Chersonie i na Krymie w Symferopolu. To juz nie kryzys, a katastrofa.

Dopływ ciepła odcięto nie tylko do mieszkań, ale też do szkół i szpitali. Nie można chodzić bez kurtki, marzną ręce i czasami jest zimniej niż na zewnątrz - mówią zziębnięci ludzie korespondentowi RMF FM Przemysłowi Marcowi. Podobnie jest z gazem. Za dostawy nikt nie płaci i stąd rosnący dług Naftohazu.

Gazprom na razie nie ujawnia jakie podejmie działania, ale nic nie wskazuje na to, że Ukraińcy nagle znajdą pieniądze. Prawdopodobnie będą musieli za długi oddawać Gazpromowi udziały w przemyśle i gazociągach, o co od dawna stara się rosyjski koncern.