Cztery osoby zginęły, a 159 uznaje się za zaginione - to najnowszy bilans katastrofy w Surfside w aglomeracji Miami na Florydzie. Dwunastopiętrowy apartamentowiec zawalił się w nocy ze środy na czwartek.

Władze hrabstwa Miami-Dade poinformowały dziś o 4 ofiarach śmiertelnych i 159 zaginionych po zawaleniu się części 12-piętrowego apartamentowca w Surfside w aglomeracji Miami. Do zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek.

W wybudowanym w 1981 r. położonym tuż przy plaży apartamentowcu było ponad 130 mieszkań.

Na filmie, który został opublikowany na serwisie YouTube można zobaczyć moment zawalenia się budynku. 

Jak poinformowała dzisiaj burmistrzyni hrabstwa Daniella Levine, służby ratunkowe wciąż poszukują osób pod gruzami. Lekarze sądowi z kolei współpracują z policją przy identyfikacji ofiar śmiertelnych.

Wciąż mamy nadzieje, że uda nam się kogoś odnaleźć. Za każdym razem, gdy słyszymy jakiś odgłos... kierujemy tam dodatkowe ekipy i specjalistyczny sprzęt. Na tym się teraz koncentrujemy - mówi jeden ze strażaków.

Blok zawalił się dzień po tym, jak przeprowadzono tam inspekcję budowlaną. Kontrola nie wykazała wówczas niczego niepokojącego.

Przyczyna katastrofy jest nieznana, a według "Washington Post" jej ustalenie może zająć długi czas. Średnia cena apartamentu w położonym nad brzegiem oceanu budynku wynosiła ok. 600 tys. dolarów.

Należąca do aglomeracji Miami miejscowość Surfside jest znana jako ośrodek społeczności ortodoksyjnych Żydów, a także jako "mała Argentyna" ze względu na dużą liczbę imigrantów z tego kraju.