Do ponad 150 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi we włoskiej Abruzji. Najbardziej ucierpieli mieszkańcy stolicy regionu L'Aquili, ale kilkudziesięciu zabitych to mieszkańcy miejsowości Onna, oddalonej od L'Aquili o dziesięć kilometrów. Rannych zostało półtora tysiąca osób. Nocne wstrząsy o sile ponad 6 stopni w skali Richtera burzyły domy, budynki instytucji publicznych i zabytkowe kościoły.

Jak wynika z szacunkowych danych włoskiej obrony cywilnej, trzęsienie ziemi mogło pozbawić dachu nad głową nawet sto tysięcy osób. Co więcej, burmistrz L'Aquili zaapelował do mieszkańców o opuszczenie centrum miasta, gdyż w każdej chwili runąć mogą kolejne budynki. Większość budynków jest poważnie uszkodzona. Żeby to wszystko odbudować będziemy potrzebować bardzo dużo pieniędzy i czasu - przyznał jeden z przedstawicieli lokalnych władz. W samej L'Aquili zniszczonych lub uszkodzonych zostało od 10 do 15 tysięcy budynków. Najgorsze jednak, że - zdaniem specjalistów - wzrastać będzie liczba ofiar, bo trzęsienie dotknęło region, w którym przeważają budowle renesansowe i romańskie, niezabezpieczone przed takimi kataklizmami. Również agencja Reuters podkreśliła, że trzęsienia ziemi bywają bardzo niebezpieczne w niektórych regionach Włoch, ponieważ szczególne zagrożenie stanowią kilkusetletnie, nieremontowane budynki.

Jak mówi doktor Angello Rella z Wydziału Italianistyki Uniwersytetu Szczecińskiego, niektóre wioski w regionie Abruzji w ogóle przestały istnieć. Jest takie miasto - nazywa się Onna - oprócz czterech budynków już tam nic nie zostało - powiedział:

Włoski minister zdrowia zaapelował o oddawanie krwi dla rannych. Premier Silvio Berlusconi odwołał natomiast wizytę w Moskwie i udał się w rejon katastrofy. Podpisał też dekret o wprowadzeniu stanu kryzysowego, pozwalający uruchomić środki finansowe na pomoc ofiarom. To największa tragedia we Włoszech od początku tego tysiąclecia - mówi szef włoskiej Obrony Cywilnej Guido Bertolaso. Włoski parlament uczcił pamięć ofiar minutą ciszy. Wiele państw zaoferowało Włochom pomoc w ratowaniu ofiar trzęsienia ziemi. Oferty napłynęły m.in. z Unii Europejskiej, Rosji i Izraela.

Wokół miasta L'Aquila powstało kilka miasteczek namiotowych, gdzie poszkodowani w kataklizmie mogą liczyć na ciepły posiłek i schronienie. Chętnych jest jednak więcej niż miejsc. Będziemy nocować z dzieckiem tu, w tym obozie. Nie wrócimy do domu, chociaż nasz akurat nie jest zniszczony całkowicie. Boimy się. Po tym, co się stało, w ogóle nie wyobrażam sobie powrotu pod dach - mówili przerażeni Włosi:

Dramatyczną ucieczkę ze szpitala w L'Aquili opisała we włoskiej telewizji 28-letnia Annalisa Angelini. Kobieta w niedzielę wieczorem miała cesarskie cięcie. Tuż po katalizmie uciekła ze szpitala z noworodkiem - boso i podłączona do kroplówki. Udało jej się dotrzeć do szpitala w sąsiednim mieście. To miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu, a tymczasem tylu osób, które znałam, już nie ma - mówiła przygnębiona.

Ziemia w Abruzji po raz pierwszy zatrzęsła się w poniedziałek o godzinie 3:32 nad ranem. Ten pierwszy i najsilniejszy wstrząs miał siłę 6,2 stopnia w skali Richtera. Po nim nastąpiło około stu słabszych wstrząsów wtórnych. W stolicy regionu L'Aquili - najbardziej dotkniętej trzęsieniem ziemi - mieszka prawie 70 tysięcy ludzi.

Polacy nie ucierpieli w kataklizmie, ale chcą wracać do kraju

W rejonie L'Aquili przebywało w momencie trzęsienia ziemi trzydziestu Polaków. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka, żaden z naszych rodaków nie został ranny, wszyscy chcą jednak wracać do kraju. Jest to region o dużych walorach turystycznych, ale nie ten z regionów Włoch, w którym odbywałby się masowy ruch turystyczny z Polski - powiedział nam rzecznik polskiej ambasady w Rzymie, Artur Soroka.

W L'Aquili przebywało między innymi pięciu studentów Politechniki Gdańskiej, którzy studiowali na tamtejszym uniwersytecie. Udało im się uciec z akademika przed zawaleniem ściany. Stracili jednak wszystkie swoje rzeczy. Jak poinformował rzecznik polskiego MSZ Piotr Paszkowski, studenci są w ciężkim stanie psychicznym. Akademik, w którym byli zakwaterowani, uległ zniszczeniu. Stracili cały swój dobytek - dodał:

Polski resort dyplomacji oczekuje na informacje o kolejnych Polakach, którzy mogli znajdować się w rejonie kataklizmu. Przy bezwizowym i bezpaszportowym ruchu granicznym trudno jest kontrolować, kto i kiedy opuszcza Polskę, dlatego wiadomości o kolejnych Polakach zdobywa się pocztą pantoflową. Informacja jest pozyskiwana z drugiej ręki poprzez nawiązywanie kontaktu z różnymi osobami, które przekazują kolejne nazwiska osób, o których wiedziały, że przebywały w tym rejonie - wyjaśnia rzecznik MSZ:

W wyniku nocnych wstrząsów ucierpiało prawie trzydzieści miejscowości, obudziły one między innymi wielu mieszkańców włoskiej stolicy, która oddalona jest od L'Aquili o około 100 kilometrów. Nie było paniki, jednak część z nich do rana koczowała poza domami, obawiając się wstrząsów wtórnych - mówiła reporterowi RMF FM mieszkająca w Rzymie pani Krystyna:

Trzęsienie uszkodziło również słynne Termy Karakalli w Rzymie. Są one największymi we włoskiej stolicy. Zostały wzniesione za panowania Marka Aureliusza Antoniusza.

Wstrząsy dały się we znaki również pani Danucie Kowalewskiej, która mieszka w Scafie - 30 kilometrów na południe od L'Aquili. Jest właścicielką firmy turystycznej, organizującej wakacje w regionie Abruzji. W wyniku trzęsienia ziemi w jej mieszkaniu popękały ściany. W rozmowie z naszym reporterem Krzysztofem Zasadą, pani Kowalewska twierdzi, że lekkie wstrząsy odczuwane były już od dwóch-trzech tygodni. Ale nie było paniki, bo tutaj trzęsienia ziemi, takie delikatne, zdarzają się od czasu do czasu - mówi:

W związku z trzęsieniem ziemi odwołano wiele lotów. Na rzymskim lotnisku Ciampino utknęła między innymi pani Anna, nasza słuchaczka:

Krzysztof Zasada rozmawiał także przez telefon z polskim księdzem Marcinem Gajdą, mieszkającym i pracującym w L'Aquili. Jego parafia znajdowała się w epicentrum wstrząsów. Duchowny stracił dom, trzęsienie zmiotło również jego kościół. Posłuchaj rozmowy:

Naszemu reporterowi udało się również skontaktować z proboszczem parafii w Tivoli, niecałe 30 kilometrów od najbardziej zniszczonego miasta L'Aquilla. Posłuchaj relacji:

Duchowni, pochodzący z Polski, to w tej chwili najlepsze źródło informacji z Włoch. Posłuchaj rozmowy z innym polskim księdzem, Michałem Kowalskim: