Prawdopodobnie już dzisiaj w Wiedniu dojdzie do "szpiegowskiej transakcji roku". Będzie to największa od czasów zimnej wojny wymiana szpiegów między USA i Rosją. Dziesięciu szpiegów zatrzymanych przez FBI - którzy do tej pory twierdzili, że są niewinni, a Moskwa utrzymywała, że to zwykli obywatele - nagle tej nocy przyznało się do działania na rzecz Rosji.

Przyznali się nawet do stworzenia siatki szpiegowskiej działającej na rzecz rosyjskiego wywiadu i do działania jako niezarejestrowani agenci obcego rządu.

Skąd taki nagły zwrot w tej szpiegowskiej historii? Doszło do porozumienia między Moskwą a Waszyngtonem, chodzi o odzyskanie swoich ludzi. Według nieoficjalnych informacji, do Wiednia leci już samolot, na pokładzie którego są rosyjscy szpiedzy, a także ich dzieci. Maszyna wystartowała z Nowego Jorku. Do wymiany ma dojść na neutralnym gruncie - niemal jak w szpiegowskich filmach, choć tym razem o transakcji wie cały świat. Z kolei prawdopodobnie jutro w nocy do stolicy USA przyleci samolot ze szpiegami, którzy zostali zatrzymani i skazani na terenie Rosji za działanie na rzecz Stanów Zjednoczonych. Nie wiadomo, w jakim są stanie. Według amerykańskich urzędników, przez lata byli przetrzymywani w "niewiarygodnie trudnych warunkach" w pobliżu kręgu polarnego.

Ułaskawieni dekretem prezydenta Dmitrija Miedwiediewa to Siergiej Skripal, Igor Sutiagin, Giennadij Wasilenko i Aleksander Zaporożskij. Pierwszy to były pułkownik wywiadu wojskowego Rosji, skazany cztery lata temu na 13 lat więzienia za szpiegowanie na rzecz Wielkiej Brytanii. Najwięcej pisano jednak ostatnio o Sutiaginie. To specjalista ds. broni nuklearnej, skazany na 15 lat więzienia za przekazywanie tajnych informacji wojskowych brytyjskiej firmie, która - jak twierdzili rosyjscy prokuratorzy - faktycznie była przykrywką dla amerykańskiej CIA.