W trwających od 6 dni zamieszkach w stanie Espirito Santo w południowo-wschodniej części Brazylii zginęło już 100 osób – podały władze. Starcia rozpoczęła się, gdy policja ogłosiła strajk. Szczególnie gwałtowny przebieg miały miejsce w Vitorii – stolicy stanu.

W trwających od 6 dni zamieszkach w stanie Espirito Santo w południowo-wschodniej części Brazylii zginęło już 100 osób – podały władze. Starcia rozpoczęła się, gdy policja ogłosiła strajk. Szczególnie gwałtowny przebieg miały miejsce w Vitorii – stolicy stanu.
Żołnierze na jednej z ulic Vitorii /PAP/EPA/ANTONIO LACERDA /PAP/EPA

Szkoły oraz instytucje publiczne w tym mieście są zamknięte do odwołania. Zawieszona też została komunikacja miejska. Z napływających z Espirito Santo informacji wynika, że w Vitorii miały miejsce gwałtowne starcia uliczne i doszło do grabienia sklepów.

Oficjalne władze odmawiają podania szczegółów nt. dotychczasowych przypadków śmiertelnych - pisze agencja Reutera. Nie wiadomo, kto zginął i w jakich okolicznościach.

Strajkujący policjanci domagają się podwyżek płac w związku z wywołanymi kryzysem finansowym podwyżkami cen. Nad sytuacją próbuje zapanować wojsko. W czwartek do akcji włączono spadochroniarzy oraz załogi transporterów opancerzonych. Wzmocniły one siły wojskowe, liczące 1200 żołnierzy, które usiłowały zaprowadzić porządek w regionie, zwłaszcza zaś - w portowej Vitorii, która słynie z pięknych plaż i gdzie koncentruje się działalność wielu spółek wydobywczych ropy naftowej.

"Nie będziemy zastępować policji w jej zadaniach"

Zaangażowanie armii w Espirito Santo jest tymczasowe. Jej zadaniem jest umożliwienie negocjacji rządowych i przywrócenie spokoju. Nie będziemy zastępować policji w jej zadaniach - oświadczył głównodowodzący siłami zbrojnymi Brazylii gen. Eduardo Villas Boas.

Lokalne władze uważają, że zaangażowane siły nie są wystarczające i domagają się przysłania dodatkowego kontyngentu. Wskazują, że do zamieszek doszło w związku z nieobecnością na służbie ok. 1800 policjantów, którzy w normalnych warunkach patrolowaliby ulice.

Władze obawiają się, że napięcia społeczne, do wyładowania których doszło w stanie Espirito Santo mogą rozlać się na inne części kraju. Prasa i portale społecznościowe spekulują, że do podobnego strajku policjantów mogłoby dojść w Rio de Janeiro w przededniu i w trakcie karnawału, co miałoby poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa zaplanowanych imprez.

(mn)