"Nie wrócimy do pracy dopóki nie dostaniemy podwyżek" - mówią motorniczy z Jerozolimy, którzy od niedzieli prowadzą protest. Dostęp do Starego Miasta jest mocno ograniczony.

Ulica Jafska, łącząca centrum Jerozolimy ze Starym Miastem, zamieniła się w wielki deptak. Przestał kursować m.in. niedawno uruchomiony nowoczesny tramwaj a tysiące turystów, pielgrzymów chrześcijańskich i muzułmańskich oraz wyznawców judaizmu, zmierzających pod Ścianę Płaczu musi tam dotrzeć na własnych nogach.

Według protestujących motorniczych, zarabiają oni średnio 6 tys. szekli miesięcznie (ok. 5,4 tys. złotych). To mniej niż np. kierowcy autobusów miejskich. Narzekają również, że muszą pracować po 10-11 godzin dziennie. Żądają też podwyżki świadczeń emerytalnych.