Po silnym trzęsieniu ziemi w Japonii z zapory wodnej w pobliżu miasta Kurihara zaczęła przeciekać woda. Władze zarządziły ewakuację ludności z miejscowości położonych poniżej tamy. Przecieki są na tyle groźne, że zmusiły ratowników do przerwania akcji wyciągania spod gruzów ludzi przysypanych podczas trzęsienia, które miało siłę 7,2 stopnia w skali Richtera.

To najsilniejsze od ośmiu lat trzęsienie ziemi w Japonii zabiło co najmniej dziewięć osób, w tym trzech kuracjuszy letniej miejscowości, którzy zostali zasypani przez błotną lawinę. 220 osób zostało rannych. Nadal nie wiadomo, ile osób zostało bez dachu nad głową. Nawet gdybym chciał wrócić do domu, to po prostu nie mogę, bo nie można tam wejść. Nie ma gazu i elektryczności. Wszystko jest zepsute - mówi jeden z poszkodowanych.

Ponad tysiąc ratowników, w tym wojsko, poszukuje kilkunastu zaginionych. Kilka osób uwięzionych zostało w kurorcie ze źródłami termalnymi w pobliżu Kurihary. Na kurort osunęły się tony pyłu, skał i mułu. Lawina błotna porwała budynek ok. 30 metrów w dół.

Około 300 osób spędziło noc w ośrodkach ewakuacyjnych. Elektryczności w sobotę wieczorem nie było w 340 gospodarstwach domowych, a wody - w ponad 2,8 tys.

Do niedzieli odnotowano 260 wstrząsów wtórnych. Władze ostrzegły przed możliwością wystąpienia kolejnych.

Japonia położona jest w jednym z najaktywniejszych sejsmicznie regionów świata. Około 20 proc. wszystkich trzęsień ziemi o sile co najmniej 6,0 stopni w skali Richtera przypada na ten kraj. W 2004 r. trzęsienie ziemi o sile 6,8 zabiło w prefekturze Niigata 65 osób.