Janusz Waluś został raniony nożem w więzieniu. Trafił do szpitala. Ten imigrant z Polski spędził w południowoafrykańskim więzieniu niemal 30 lat za zabójstwo komunistycznego działacza ruchu zwalczającego apartheid. W czwartek miał wyjść na wolność na mocy zwolnienia warunkowego.

Służba więzienna RPA potwierdza, że Janusz Waluś został zaatakowany przez współwięźnia w zakładzie karnym Kgosi Mampuru. Raniony nożem trafił do szpitala. Jest w stanie stabilnym.

Napastnik próbował ugodzić go w serce, ale chybił. Waluś przeżył, został przetransportowany do szpitala - podał rzecznik służby więziennej Singabakho Nxumalo.

Do ataku doszło tydzień po tym, jak sąd zezwolił, by Janusz Waluś opuścił więzienie po spędzeniu w nim 30 lat.

69-letni obecnie polski kierowca ciężarówki i działacz dążącego do utrzymania systemu segregacji rasowej paramilitarnego i neonazistowskiego Afrykanerskiego Ruchu Oporu, zastrzelił 10 kwietnia 1993 roku Chrisa Haniego, czarnoskórego lidera komunistycznego ruchu zwalczającego apartheid w RPA. Hani został trafiony czterema kulami przed swoim domem, na podjeździe do garażu.

Za inspiratora morderstwo dokonanego przez Walusia uznany został lider Partii Konserwatywnej Clive Derby-Lewis. Waluś został zatrzymany przez policję godzinę po zamachu, przy aresztowaniu nie stawiał oporu.

Waluś i Derby-Lewis zostali początkowo skazani na karę śmierci, potem obydwu karę tę zmieniono mu na dożywotnie więzienie. Derby-Lewis zmarł na raka w 2016 r.

W 2017 roku Waluś zrzekł się obywatelstwa południowoafrykańskiego i starał się o przeniesienie do więzienia w Polsce, gdzie chciał odbyć resztę kary.

21 listopada sąd w RPA zdecydował o warunkowym zwolnieniu Janusza Walusia. Mężczyzna miał opuścić zakład karny w czwartek.