Były rosyjski agent Siergiej Skripal i jego córka mogli zostać otruci nawet 100 gramami nowiczoka – trującego środka wyprodukowanego w Rosji. Opinię dyrektora międzynarodowej Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej przytaczają dziś brytyjskie media.

Ahmet Üzümcü określa ilość środka użytego w przypadku Skripalów na 50-100 gramów. To jego zdaniem znacznie więcej niż potrzeba uczonym do badań. Uważa zatem, że w tym przypadku nowiczoka stworzono jako broń.

Brytyjskie media podkreślają, że 100 g tego środka to mniej więcej 100 ml płynu, który można przewieźć samolotem w bagażu podręcznym. Według wcześniejszych sugestii, na podstawie list pokładowych rejsów z Rosji i nagrań monitoringu z Salisbury, policja zidentyfikowała osoby, które potencjalnie mogą być sprawcami ataku na Skripalów. Trwa gromadzenie materiałów dowodowych w tej sprawie. Będą konieczne do ewentualnego sporządzenia aktu oskarżenia.

Były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego, Siergiej Skripal wciąż pozostaje w szpitalu, a jego córka została wypisana z niego kilka tygodni temu i przebywa w niezidentyfikowanym miejscu pod opieką policji. Kobieta odmówiła przyjęcia rosyjskiej pomocy konsularnej.

W Salisbury trwa operacja dekontaminacji miasta. Skupia się na kilku miejscach gdzie pojawiły się ślady nowiczoka. Najwięcej tej substancji znaleziono na klamce drzwi wejściowych w domu Rosjanina. Proporcjonalnie mniej w restauracji i barze gdzie Skripalowie przebywali 4 marca, oraz na ławce, gdzie znaleziono ich nieprzytomnych.

Po braku reakcji Kremla na atak w Salisbury, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i niektóre kraje Unii Europejskiej wyprowadziły sankcje przeciw Rosji.

Według ekspertów, nowiczok mógł zostać wyprodukowany w rosyjskim laboratorium państwowym. Jest dziesięciokrotnie bardziej  śmiertelny od innych znanych substancji paraliżująco-drgawkowych.

Po ataku na Sergieja i Julie Skripalów, brytyjska policja zapowiedziała, że zbada warunki bezpieczeństwa, w jakich żyją na Wyspach inni rosyjscy agencji, którzy postanowili opuścić Rosję i osiedlić się w Wielkiej Brytanii. Cześć z nich, podobnie jak Skripal, nie zmieniła tożsamości, a ich miejsce zamieszkania pozostawało jawne.

Siergiej Skripal był częścią oficjalnej wymiany szpiegów miedzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Dotychczas uważano, że takim ludziom nie grożą odwetowe ataki. Po zamachu w Salisbury ten tok myślenia uległ radykalnej zmianie.