Najpierw gazety na całym świecie pisały o niej, jako 36-latce na stanowisku premiera, która urodziła dziecko już w pierwszym roku sprawowania rządów. Teraz wszyscy wychwalają ją za empatię okazaną rodzinom ofiar masakry w Christchurch. W Nowej Zelandii zapanowała "Jacindomania".

Jacinda Ardern jest najmłodszym premierem w Nowej Zelandii od 150 lat. Jest także drugą kobietą - pierwszą była w 1990 roku premier Pakistanu Benazir Bhutto - która sprawując rządy, urodziła dziecko. Trzymiesięczną córeczkę wzięła ze sobą na obrady Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku we wrześniu zeszłego roku.

Vogue nazwał ją "anty-Trumpem" i przytacza jej rozmowę telefoniczną z przywódcą Stanów Zjednoczonych. Prezydent USA, jak wielu innych, zadzwonił do niej w piątek z kondolencjami po strzelaninach w meczetach, w których zginęło 50 osób. Trump zapytał, jak USA mogą wesprzeć Nowozelandczyków. Okazując sympatię i miłość dla społeczności muzułmańskiej - odpowiedziała.   

Sama dała temu przykład odwiedzając rodziny ofiar, ubrana na czarno, z chustą zawiązaną wokół głowy, by okazać swój szacunek. Reakcja muzułmanów w mediach społecznościowych była natychmiastowa.

"Mocny przywódca. Premier Nowej Zelandii odwiedza opłakujące swoich bliskich muzułmańskie rodziny, nosi hidżab, by okazać szacunek i mówi: Jesteście nami" - napisała irańsko-amerykańska dziennikarka Negar Mortazavi.

Jacinda Ardern obiecała także pokryć koszty pochówku wszystkich 50 ofiar oraz uruchomić wsparcie finansowanie dla bliskich.

Następnie przemawiając na forum parlamentu zapowiedziała, że nigdy nie wypowie imienia i nazwiska sprawcy. Jest terrorystą. Jest przestępcą. Jest ekstremistą. Kiedy o nim się wypowiadam, na zawsze pozostanie bezimienny - oświadczyła. Zwracając się do innych polityków, mówiła: Wymieniajcie z imienia tych, których straciliśmy, a nie tego, który pozbawił ich życia. Szukał rozgłosu, ale my w Nowej Zelandii nic mu nie damy - nawet nazwiska.

Domniemany zamachowiec, 28-letni latek z Australii Brenton Tarrant, przebywa obecnie w areszcie. Termin rozpoczęcia jego procesu nie został jeszcze podany. Grozi mu dożywocie.

Nakręcone przez niego 17-minutowe wideo, w którym udokumentował popełnione przez siebie zbrodnie, nadal krąży w internecie.

Ardern zaapelowała do internetowych gigantów - takich jak Facebook czy Google - by uniemożliwiły rozpowszechnianie tego typu nagrań. Nie wolno dopuścić, by chodziło tylko o zysk, a nie o odpowiedzialność - zaznaczyła. O podjęcie działań zaapelowało do firm internetowych także kilku nowozelandzkich operatorów, a różne krajowe firmy, m.in. loteria i banki, wycofały swoje reklamy pokazywane dotąd na Facebooku.

Facebook broni się, że nikt z 200 użytkowników portalu oglądających transmitowaną na żywo masakrę nie zareagował powiadomieniem odpowiedniego działu na portalu. Pierwszy sygnał dotarł 12 minut po zakończeniu transmisji - podała agencja Reutera. 

Tymczasem dżihadystyczna organizacja Państwo Islamskie (ISIS) zagroziła odwetem. Przywódcy niewiernych wylali nad ofiarami masakry krokodyle łzy - powiedział rzecznik ISIS Abu al-Hasan al-Muhadżir w opublikowanej w poniedziałek wieczorem wiadomości wideo. Autentyczności 40-minutowego nagrania na razie nie potwierdzono, zostało ono jednak opublikowane w mediach powiązanych z IS.

Jak podała miejscowa prasa, w środę w Christchurch odbędzie się pogrzeb większości ofiar, pogrzeb kilku pozostałych ma się odbyć za granicą. Wszystkie zabite w zamachu osoby to muzułmanie, większość z nich pochodziła z rodzin imigranckich.