Kilkuset izraelskich żołnierzy szuka na Zachodnim Brzegu Jordanu sprawców zabójstwa pary żydowskich osadników. Zastrzelono ich wczoraj wieczorem na oczach czwórki dzieci. Według izraelskich mediów - napastnik nie działał w pojedynkę i strzelał z przejeżdżającego samochodu.

Kilkuset izraelskich żołnierzy szuka na Zachodnim Brzegu Jordanu sprawców zabójstwa pary żydowskich osadników. Zastrzelono ich wczoraj wieczorem na oczach czwórki dzieci. Według izraelskich mediów - napastnik nie działał w pojedynkę i strzelał z przejeżdżającego samochodu.
Izraelscy policjanci (zdj. ilustracyjne) /ABED AL HASHLAMOUN /PAP/EPA

Ofiary to Eitam i Naama Henkinowie. Oboje mieli około 30 lat. Zginęli podczas podróży samochodem z czwórką dzieci w wieku od 4 miesięcy i 9 lat. Dzieciom nic poważnego się nie stało.

Do tragedii doszło w pobliżu Nablusu, w części okupowanego Zachodniego Brzegu, na trasie między żydowskimi osiedlami Itamar i Alon Moreh. Napastnicy ostrzelali samochód z innego przejeżdżającego auta.

Armia potępiła "bezwzględny, ohydny i barbarzyński atak". Izraelski premier Benjamin Netanjahu stwierdził, że był to efekt podżegania ze strony Palestyńczyków.

W nocy izraelska armia ogłosiła wysłanie na miejsce czterech dodatkowych batalionów, czyli kilkuset żołnierzy, by "zapobiec eskalacji przemocy w miejscach w pobliżu ataku" - wyjaśnił rzecznik Arjeh Szalikar.

Według izraelskiej telewizji - wczoraj wieczorem w pobliżu miejsca zabójstwa gromadzili się młodzi żydowscy osadnicy i obrzucali kamieniami palestyńskie samochody.

Kolejna ofiara konfliktu

Sytuacja na północy Zachodniego Brzegu jest wyjątkowo napięta. Pod koniec września w pobliżu Bajt Furik, na wschód od Nablusu, podczas starć z izraelską armią zginął Palestyńczyk.

W ostatnim czasie niespokojnie jest też na będącym miejscem kultu muzułmanów, a zarazem świętym miejscu dla wyznawców judaizmu Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, gdzie dochodzi do starć palestyńskich demonstrantów z izraelską policją.

(MRod)