Izraelskie wojsko rozpoczęło późnym popołudniem ostrzał palestyńskich celów w Strefie Gazy. To odpowiedź na przeprowadzony kilka godzin wcześniej z tego terytorium atak rakietowy na Izrael.

"Izraelskie Siły Zbrojne rozpoczęły ostrzał celów terrorystów z Hamasu na terenie Strefie Gazy" - głosi komunikat wojskowy. Według relacji świadków, słychać było eksplozje w zachodniej części Strefy Gazy.

Izraelskie wojsko rozpoczęło ostrzał Strefy Gazy w czasie, gdy premier Benjamin Netanjahu przebywa z wizytą w Waszyngtonie. Netanjahu oświadczył, że Izrael nie będzie tolerował ostrzeliwania rakietami swojego terytorium i odpowie na tę agresję z pełną siłą. Izrael nie będzie tego tolerował. Ja nie będę tego tolerował - mówił w Waszyngtonie Netanjahu.

Podczas ostrzału zostało zniszczone biuro przywódcy Hamasu Ismaila Haniji - poinformowała należąca do tej organizacji radiostacja. Samemu Haniji nic się nie stało.

Atak na biuro został poprzedzony ostrzałem ostrzegawczym, co pozwoliło na ewakuację ludzi z budynku. Jak pisze agencja AP, Izrael często stosuje taką taktykę, by zminimalizować liczbę ofiar śmiertelnych. Według ministerstwa zdrowia Strefy Gazy, w efekcie przeprowadzonego późnym popołudniem izraelskiego ataku odwetowego ranne zostały dwie osoby. W odwecie wieczorem ze Strefy Gazy w kierunku południowego Izraela zostało wystrzelonych co najmniej 10 rakiet. 

Sam Hanija zresztą wcześniej został ewakuowany, gdyż Hamas spodziewał się, że Izrael będzie chciał przeprowadzić odwet za ostrzelanie ze Strefy Gazy izraelskiej wioski Miszmeret.

W przeprowadzonym kilka godzin wcześniej ataku rakietowym na wioskę rannych zostało siedem osób. Zniszczony został także jeden budynek mieszkalny. O zorganizowanie ataku izraelskie wojsko oskarżyło rządzące w Strefie Gazy palestyńskie ugrupowanie Hamas. Netanjahu zdecydował o skróceniu swojej wizyty w USA i ogłosił, że bezpośrednio po rozmowach z Trumpem wróci do kraju.Sytuację komplikuje fakt, że w Izraelu trwa kampania przed zaplanowanymi na 9 kwietnia wyborami do parlamentu. Netanjahu nie może sobie pozwolić na brak reakcji na palestyńskie ataki. Na dodatek w poniedziałek Trump podpisał dekret uznający izraelską suwerenność nad okupowanymi przez ten kraj Wzgórzami Golan, co zapewne zwiększy napięcie w regionie.