Izrael złożył kondolencje Stanom Zjednoczonym z powodu śmierci czterech Amerykanów w ataku na konsulat USA w Libii. Zamieszki wywołał obraźliwy dla islamu film, który powstał za Oceanem. Izraelskie MSZ odcięło się od związków z jego twórcą.

"Dziś znów poczuliśmy uderzenie terroryzmu, które przyniosło tragiczną śmierć amerykańskiego ambasadora w Libii i trzech pracowników amerykańskiego konsulatu w Bengazi. Naród izraelski łączy się w bólu z narodem amerykańskim" - napisano w komunikacie podpisanym przez premiera Benjamina Netanjahu.

Tłum Libijczyków zaatakował konsulat amerykański w Bengazi. Powodem był film z prorokiem Mahometem w roli głównej. W ataku zginął ambasador USA Christopher Stevens oraz trzech innych Amerykanów - pracowników placówki.

Rzecznik izraelskiego MSZ Jigal Palmor zaprzeczył związkom jego kraju z twórcą filmu, Samem Bacilem. Mężczyzna twierdzi, że jest izraelskim Żydem. Palmor ostro skrytykował film, mówiąc, że przedstawia "nietolerancję, której nie można akceptować". Nie zrobił tego dla nas, ani w porozumieniu z nami, ani przy użyciu żadnego kanału związanego z izraelskimi instytucjami. Jest wolnym strzelcem, który nie reprezentuje nikogo poza samym sobą - powiedział izraelski polityk.

Prorok jako oszust, erotoman i półgłówek

"Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) przedstawia Mahometa jako oszusta i erotomana, który akceptuje molestowanie seksualne dzieci. 54-letni reżyser filmu mieszka w Kalifornii. W jednym z wywiadów podkreślił, że obraz powstał po to, aby prowokować. Chciał również potępić islam jak religię propagującą terror. W wypowiedzi dla "Wall Street Journal" Bacile porównał islam do "raka" i stwierdził, że jest to religia nienawiści. Twierdzi, że produkcję filmu sfinansowano z pomocą ponad 100 żydowskich sponsorów.

Samoloty bezzałogowe będą tropić zabójców ambasadora USA w Libii

Amerykańskie bezzałogowe maszyny rozpoczną loty nad Libią, aby tropić ekstremistów islamskich odpowiedzialnych za zamordowanie ambasadora USA - poinformowała CNN. Powołując się na anonimowe źródła w Pentagonie, telewizja sprecyzowała, ze samoloty będą latać m.in. nad Bengazi i zbierać dane wywiadowcze o obozach dżihadystów. Informacje będą następnie trafiać do władz libijskich. Według CNN administracja USA zapewnia, że kontrola nad operacjami samolotów będzie w rękach Libijczyków.

Wcześniej poinformowano o wysłaniu do Libii 50 żołnierzy piechoty morskiej USA. Mają oni wzmocnić ochronę amerykańskich placówek dyplomatycznych.