Izraelska policja zatrzymała dwóch 16-letnich chłopców, którzy - jak podejrzewa - są sprawcami największego w historii kraju pożaru. To bracia. Policja ustaliła, że w czwartek obaj zaprószyli ogień w pobliżu swego domu we wsi Usufija w górach Karmel na północy kraju. Nie było to jednak celowe podpalenie, lecz wypadek na skutek nieostrożnego obchodzenia się z ogniem - przekonuje policja.

W pożarze, który bardzo szybko się rozprzestrzenia, zginęły 42 osoby. 17 tysięcy ludzi ewakuowano. Z żywiołem walczy ponad 3 tysiące strażaków i wiele samolotów gaśniczych, także z Wielkiej Brytanii, Rosji, Turcji, Francji i Cypru.

Nad ranem Izraelskie media poinformowały, że strażacy odnieśli pierwsze sukcesy w walce z pożarem. Po raz pierwszy od wybuchu pożaru nasza sytuacja poprawiła się - powiedział szef operacji walki z żywiołem Szimon Romach, nie podając jednak konkretów. Przyznał, że ogień nadal jest poza kontrolą. By zapanować nad pożarem potrzebujemy jeszcze jednego dnia, góra dwóch dni - stwierdził Romach.

Izraelscy strażacy dużą nadzieję wiążą z wejściem do akcji potężnego amerykańskiego samolotu gaśniczego, skonstruowanego na bazie Boeinga 747. "Evergreen Supertanker", który może zabrać ze sobą do 80 ton środków gaśniczych, ma przylecieć do Izraela w niedzielę. Do gaszenia pożaru ma się włączyć jutro.