Od "zachowania Londynu" zależy jak szybko rozwiązany zostanie kryzys wokół piętnastu Brytyjczyków zatrzymanych na wodach Zatoki Perskiej - oświadczył wiceprezydent Iranu.

Parwiz Dawudi ponowił żądanie Teheranu, by Wielka Brytania oficjalnie przyznała, że jej obywatele nielegalnie wpłynęli na irańskie wody terytorialne.

Dziś obie strony potwierdziły, że nawiązano w tej sprawie kontakty dyplomatyczne. Premier Tony Blair stwierdził, że najbliższe 48 godzin będzie miało kluczowe znaczenie dla sprawy. Z jednej strony mówił o nadziei na postęp - z drugiej jednak ostrzegał: Mamy nadzieję, że irański rząd zdaje sobie sprawę, że najlepszym rozwiązaniem jest wynegocjowanie zwolnienia naszych obywateli na drodze dyplomacji. Jeśli tak się nie stanie, będziemy musieli zaostrzyć nasze stanowisko.

Londyński dziennik "The Independent" pisze dziś, że do kryzysu wokół pojmanych Brytyjczyków doprowadziła nieudana akcja Amerykanów, którzy kilka tygodni temu próbowali uprowadzić dwóch wysokich rangą irańskich oficerów odwiedzających północny Irak.

Wówczas doniesienia mówiły jedynie o niespodziewanej akcji na irańskie biuro łącznikowe w Irbilu - nie wspomniano, że prawdziwym celem Amerykanów byli oficerowie irańskiej gwardii rewolucyjnej. Zatrzymanie Brytyjczyków to - według "Independenta" odwet Teheranu za tamtą akcję.

Przypomnijmy.23 marca piętnastu marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej z fregaty "Cornwall" zostało porwanych przez Irańczyków podczas kontrolowania statku handlowego w Zatoce Perskiej. Iran twierdzi, że Brytyjczycy bezprawnie wtargnęli na jego wody terytorialne, czemu Londyn zaprzecza, utrzymując, że kontroli dokonywano na wodach irackich.