16 dni wystarczy, aby Iran po tym, jak w pełni rozwinie swój program wzbogacania uranu, mógł zbudować bombę atomową – twierdzi Stephen Rademaker, przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Stanu ds. międzynarodowego bezpieczeństwa.

Od dwóch dni w irańskich zakładach Natanz działa pilotażowy program wzbogacania uranu. W ośrodku są 164 wirówki separujące uran. Kolejne 3 tysiące tych urządzeń ma zacząć działać pod koniec tego roku. Docelowo ma być ich aż 54 tysiące.

Teoretycznie uran ma służyć do celów cywilnych; praktycznie nikt w to nie wierzy.

W przyjętej pod koniec ubiegłego miesiąca rezolucji Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie domaga się, żeby do 28 kwietnia Iran zaprzestał prac nad wzbogacaniem uranu.

Dziś po raz kolejny już prezydent tego kraju Mahmud Ahmadineżad odrzucił wezwania ONZ. Powiedział, że teraz sytuacja się całkowicie zmieniła, bo "Iran jest państwem atomowym".

To cios dla szefa Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, który od kilku godzin jest w Teheranie. Mohamed ElBaradei liczył na to, że uda mu się przekonać irańskie władze do zawieszenia kontrowersyjnego programu.