Setki miliardów dolarów wyparowały w zeszłym tygodniu z giełd całego świata. W piątek indeksy poszybowały nieco w górę, ale eksperci dalecy są od optymizmu. Inwestorzy z zapartym tchem czekają na to, co jutro stanie się na parkietach.

Źródłem niepokoju jest trwający od miesięcy kryzys na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych o zwiększonym ryzyku. W piątek na ratunek pospieszyła amerykańska Rezerwa Federalna, obniżając dyskontową stopę procentową z 6,25 na 5,75 procent.

Zobacz również:

Inwestorzy zareagowali entuzjastycznie - nowojorska giełda zakończyła piątkową sesję poważnymi wzrostami głównych indeksów; w górę poszybowały też notowania na innych giełdach, w tym na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

Decyzja FED powinna na jakiś czas uspokoić rynki, ale zdaniem specjalistów, w średnim terminie nic nie zmienia. Kryzys na rynku ryzykownych kredytów hipotecznych w USA trwa, dlatego poprawa sytuacji na giełdach jest wątpliwa. Nieco dłuższe odbicie, które będzie stanowić przystanek w spadkach, jest jak najbardziej możliwe.

Nie jest wykluczone, że trwająca kontrala bilansów banków i domów maklerskich przez amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd mogą przynieść kolejne zaskakujące informacje. Nie bez przyczyny też były szef FED-u mówił niedawno, że gospodarka USA pod koniec roku może otrzeć się o recesję. Warto też cały czas przyglądać się informacjom z rynku kredytów.