Holandia chce, by na lotniskach do standardowej kontroli pasażerów używano skanerów ciała. Urządzenie, które „rozbiera” człowieka i wykrywa, co ma na i w ciele, ma zwiększyć bezpieczeństwo i pomóc w walce z terroryzmem.

Pomysł wprowadzenia na lotniska skanerów popierają niemal wszystkie holenderskie partie polityczne. Parlamentarzyści twierdzą, że bezpieczeństwo pasażerów jest ważniejsze niż wątpliwości dotyczące ochrony prywatności. Nawet liberalna Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji deklaruje swoje poparcie, ale zastrzega, że wcześniej muszą zostać określone zasady, jak postępować z "rozbieranymi zdjęciami" i kto w razie wątpliwości może je oglądać.

Holenderski rząd wezwał Unię Europejską, aby pozwoliła na używanie takich skanerów w całej Europie. Obecnie panuje dowolność - każde państwo może, ale nie musi stosować skanery. We wrześniu ubiegłego roku Komisja Europejska chciała wprowadzić obowiązek "prześwietlania" ludzi na europejskich lotniskach. Jednak propozycję tę odrzucił Parlament Europejski w obawie przed naruszeniem prawa do prywatności. Holenderska eurodeputowana Sophie in't Veld, która najbardziej sprzeciwiała się stosowaniu skanerów, twierdzi, że od kilku dni otrzymuje pogróżki. Anonimowi autorzy zarzucają jej, że ma krew na rękach.

Zwolennicy pomysłu twierdzą, że gdyby takie skanery funkcjonowaly na lotnisku Schiphol w Amsterdamie, 23-letni Nigeryjczyk nie zdołałby wnieść na pokład samolotu ładunku wybuchowego. W zeszły piątek podczas lotu na trasie Amsterdam - Detroit, Umar Faruk Abdulmutallab usiłował zdetonować ładunek wybuchowy. Atak nie powiódł się i powiązany z Al-Kaidą mężczyzna tuż przed lądowaniem wywołał pożar. 23-latek został obezwładniony przez pasażerów i załogę. Amerykańskie władze oskarżyły go o próbę zniszczenia samolotu i wniesienie materiałów wybuchowych na pokład maszyny. Posłuchaj relacji korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon: