Prawie 5 z 11,2 mln nielegalnych imigrantów żyjących w USA może liczyć na czasowe zalegalizowanie pobytu i zgodę na pracę w wyniku ogłoszonych przez Baracka Obamę dekretów. "Deportowanie milionów osób jest nierealne" - tłumaczył amerykański prezydent. Nowe przepisy dotyczą osób, które żyją w USA minimum pięć lat i są rodzicami dzieci, które mają amerykańskie obywatelstwo lub uregulowany status, a także nie były karane. Po tych decyzjach przed Białym Domem wybuchła euforia. Jak donosi korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, powiewały amerykańskie flagi, słychać było okrzyki: "Obama dziękujemy!".

Prezydent Barack Obama ogłosił nowe prawo dla imigrantów, by - jak powiedział - "naprawić zepsuty od kilku dziesięcioleci system imigracji" USA. Bądźmy szczerzy: wyśledzenie i deportowanie milionów nielegalnych imigrantów jest nierealne (...) a także nie byłoby zgodne z amerykańskim duchem - powiedział Obama w przemówieniu do narodu wygłoszonym w Białym Domu. "Imigranci zaczną płacić podatki i otrzymają czasowe pozwolenie na pobyt w USA bez obawy, że zostaną deportowani przez trzy lata" - poinformował Biały Dom w komunikacie. Zastrzeżono, że dotyczy to osób, które żyją w USA minimum pięć lat i są rodzicami dzieci, które mają amerykańskie obywatelstwo (bo urodziły się w USA) lub uregulowany status (Lawful permanent residents), a także nie były karane.

Po ogłoszeniu nowych przepisów przed Białym Domem wybuchła euforia. Jak donosi korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, przed siedzibą amerykańskiego prezydenta słychać było przede wszystkim okrzyki: "Obama dziękujemy!". Jesteśmy bardzo podekscytowani, ponieważ to ulga dla prawie 5 milionów ludzi. Czekaliśmy na to, pracowaliśmy bardzo ciężko na tę decyzję prezydenta Obamy - mówiła naszemu dziennikarzowi jedna z kobiet, która przyszła przed Biały Dom. W Waszyngtonie co chwilę słychać było też amerykański hymn, bo - jak mówią nielegalni imigranci - "choć nie jesteśmy obywatelami Stanów Zjednoczonych, ten kraj jest naszym domem."

USA uszczelnią południową granicę

Biały Dom zapewnił również, że wzmocni walkę z nielegalną imigracją poprzez uszczelnienie południowej granicy USA. Osoby przyłapane na jej nielegalnym przekraczaniu będą odsyłane z powrotem. W komunikacie podkreślono też, że kontynuowane będą deportacje nielegalnych imigrantów, ale "nacisk będzie położony na przestępców, a nie rodziny". Ministerstwo bezpieczeństwa kraju ma wdrożyć nowy program w celu zidentyfikowania i usunięcia z USA nielegalnych imigrantów z amerykańskich więzień federalnych.

Ponadto Biały Dom zapowiedział rozszerzenie skali utworzonego w 2012 roku programu zwanego DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals), który zapewnia czasową ochronę przed deportacją i pozwolenia na pracę dla osób, które zostały przywiezione nielegalnie do USA jako dzieci. Według nowych zasad, o trzyletnią ochronę będą mogły wystąpić te osoby, które jako dzieci przyjechały nielegalnie do USA przed 1 stycznia 2010 roku - niezależnie od tego, ile teraz mają lat.

Największe zmiany od prawie 30 lat

Skala ogłoszonych przez administrację USA zmian w polityce imigracyjnej USA jest największa od 1986 roku, kiedy to Kongres przyjął ustawę, która umożliwiła uzyskanie tzw. zielonych kart 2,7 mln nielegalnych imigrantów. Wszelkie późniejsze próby zreformowania systemu imigracyjnego w USA przez Kongres nie powiodły się. 

Republikanie, którzy wygrali wybory i od stycznia kontrolować będą obie izby Kongresu, od kilku tygodni ostrzegali Obamę, by nie działał samodzielnie w kwestii imigracji. Ich zdaniem prezydent nadużywa swych uprawnień i już zapowiedzieli, że nie pozostaną bierni. Lider Republikanów w Senacie Mitch McConnell zapowiedział, że prezydent "pożałuje" swej decyzji. Kongres będzie działać. Rozważamy różne akcje. Niech nikt się nie łudzi - powiedział McConnel w czwartek na kilka godzin przed przemówieniem prezydenta.

Szacuje się, że w USA żyje obecnie 11,2 mln nielegalnych imigrantów (czyli 3,5 proc. całej populacji USA). Ta liczba nie zmieniła się od 2009 roku. Jak podał Pew Research Center, aż dwie trzecie z tych osób pochodzi z Meksyku (5,8 mln) i państw Ameryki Środkowej (1,7 mln).

(bs)