Zbrojne ramię radykalnego Hamasu oświadczyło w nocy, że nie ma wskazówek co do miejsca pobytu izraelskiego żołnierza, o którego porwanie władze Izraela oskarżyły właśnie Hamas. Ugrupowanie nie wyklucza, że porucznik Hadar Goldin nie żyje.

Hamas oświadczył, że nie ma kontaktu ze swymi bojownikami, którzy znajdowali się w południowej części Strefy Gazy, w rejonie, gdzie zaginął izraelski żołnierz.

Zbrojne ramię Hamasu nie wyklucza, że bojownicy schwytali żołnierza podczas walk, ale - jak sugeruje - wszyscy mogli później zginąć podczas izraelskiego bombardowania.

Także rzecznik Hamasu w Katarze, Osama Hamdan, powiedział amerykańskiej stacji telewizyjnej CNN, że jego ugrupowanie nie ma żadnych informacji na temat losu zaginionego żołnierza. Hamdan nie wykluczył jednak, że Izraelczyka porwała  "jakaś inna organizacja". 

Władze Izraela twierdzą, że porucznik Hadar Goldin wpadł w ręce bojowników Hamasu wczoraj rano na południu Strefy Gazy w czasie operacji niszczenia tuneli wykorzystywanych przez palestyńskich bojowników. Według izraelskiej armii, Goldin został uprowadzony po wejściu w życie trzydniowego rozejmu, który został szybko złamany przez obie strony.