Izraelska prasa krytyczna wobec premiera Benjamina Netanjahu i jego ministra spraw zagranicznych Israela Katza. Szef izraelskiej dyplomacji mówił o "wyssanym z mlekiem matki antysemityzmie Polaków". Po tych słowach polska delegacja odwołała swój udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie.

Gazeta "Haaretz" twierdzi, że Netanjahu i jego ludzie właśnie poznali "dopuszczalne granice" i "skutki używania historii do celów politycznych" - wręcz "bawienia się historią". W artykule możemy przeczytać też, że takie zachowanie polityków jest po prostu nieakceptowalne. 

Poza tym w gazecie bardzo mocno zaakcentowane jest wczorajsze oświadczenie naczelnego rabina Polski, który broni naszego kraju, krytykując Izrael.

Nieco łagodniejszy dla premiera Netanjahu i ministra Katza jest "Jerusalem Post". Gazeta ostrzega, że konflikt "polsko-izraelski może doprowadzić do wzrostu antysemityzmu nad Wisłą, co może być niebezpieczne dla mieszkających tutaj Żydów". "Jerusalem Post" przypomina także trudne, przedwojenne jeszcze stosunki Polaków i Polaków żydowskiego pochodzenia. 

Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów (WJC) Ronald Lauder wydał wczoraj oświadczenie, w którym skrytykował pogorszenie relacji polsko-izraelskich. To bardzo niefortunne, zarówno dla Żydów, jak i Polaków, że krążą wciąż niekorzystne i obraźliwe stereotypy - napisał Lauder. Taki język nie powinien mieć miejsca w cywilizowanej debacie. Jakie to smutne, że wyniki dekad współpracy i okazywania dobrej woli są teraz zagrożone. Podejmijmy wszyscy wysiłek, aby pokonać ten kryzys, który był zwycięstwem sił nietolerancji i umysłowej ciasnoty - głosi apel Laudera. 

TUTAJ PRZECZYTASZ WIĘCEJ NA TEN TEMAT>>>

Uwagi Netanjahu i Katza spowodowały wzrost napięcia w polsko-izraelskich relacjach

Przypomnijmy, że w czwartek "Jerusalem Post" podało, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później m.in. ambasador Izraela w Polsce. W niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przekazała, że Benjamin Netanjahu potwierdził w rozmowie telefonicznej z premierem Mateuszem Morawieckim, że na briefingu w Warszawie w żadnym momencie nie przypisywał Polsce ani polskiemu narodowi odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i że nie padła z jego strony nawet najmniejsza sugestia tego rodzaju.

W niedzielę p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israel Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez izraelskie media Netanjahu, stwierdził: Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela - PAP), któremu Polacy zamordowali ojca, Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych". 

Opracowanie: