Przykłady Janis Joplin, Kurta Cobaina czy Jimmiego Hendricksa pokazują, że styl życia muzyków nie sprzyja zdrowiu i długiemu życiu. Brytyjscy naukowcy ujawnili, że najbardziej niebezpieczne są pierwsze lata kariery.

Jeden z autorów badań, profesor Mark Bellis z Uniwersytetu w Liverpoolu, powiedział dziennikarzowi RMF FM Grzegorzowi Jasińskiemu, że prawdopodobieństwo śmierci w ciągu pierwszych pięciu lat kariery jest u gwiazd rocka średnio ponad trzykrotnie wyższe, niż u przeciętnych osób w tym samym wieku.

Nadużywanie alkoholu i narkotyków, stres, pozostawiają skutki na całe życie. Nawet 25 lat po początkach wielkiej sławy śmiertelność gwiazd jest wciąż dwukrotnie wyższa niż w społeczeństwie - stwierdził Bellis.

Badacze z Liverpoolu twierdzą, że nie chcą nikogo straszyć. Zwracają jednak uwagę, że młodzi ludzi, którzy często traktują gwiazdy show-businessu jako swych idoli, powinni się dobrze zastanowić, zanim zechcą kopiować pewne aspekty ich stylu życia.

Grzegorz Jasiński: Skąd wziął się pomysł prowadzenia tego typu badań?

Mark Bellis: Zajmujemy się zagadnieniami zdrowia publicznego. Zainteresowaliśmy się problemami tego środowiska i obserwowanej w nim nadmiernej śmiertelności. Zwróciliśmy na to uwagę także dlatego, że to środowisko ma bardzo duży wpływ na młodych ludzi. Interesowało nas jego znaczenie dla całego społeczeństwa. Chcieliśmy, by młodzież zdawała sobie sprawę z ryzyka towarzyszącego stylowi życia swoich idoli, ludzi, których podziwia i często stara się naśladować...

Grzegorz Jasiński: Badania miały przede wszystkim charakter statystyczny...

Mark Bellis: Przyjrzeliśmy się grupie ponad tysiąca gwiazd muzyki pop i rocka. Przeanalizowaliśmy wszystkie przypadki śmierci w tej grupie, czy jej prawdopodobieństwo było większe, czy mniejsze w porównaniu ze średnią w społeczeństwie. Odkryliśmy, że w ciągu pierwszych pięciu lat po zdobyciu sławy, prawdopodobieństwo śmierci gwiazd muzyki jest przeciętnie ponad trzykrotnie wyższe niż średnia w ich przedziale wiekowym, przy uwzględnieniu płci i grupy etnicznej. Nawet po 25 latach kariery gwiazdy mają wciąż dwukrotnie większe prawdopodobieństwo śmierci, niż zwykli ludzie w tym samym wieku.

Grzegorz Jasiński: Czy udało się zauważyć jakieś różnice między na przykład karierami w latach 60. a 90.?

Mark Bellis: Tak. Zauważyliśmy, że z biegiem lat sytuacja nieco się poprawiała. W przypadku gwiazd, które zdobyły sławę przed 1980 rokiem, aż 3,5 procent zmarło w ciągu pierwszych 5 lat kariery. Dane dla osób, które osiągnęły sukces po roku 1980, pokazują, że średnio stało się tak w przypadku 1.5 procent. Wygląda więc na to, że obserwujemy pewną poprawę.

Grzegorz Jasiński: Te obserwacje mają nieść zwłaszcza młodym ludziom pewne przesłanie...

Mark Bellis: Pierwsza wiadomość to taka, że owszem sława, pieniądze i wszystko to, co się z tym wiąże mogą zabezpieczyć przed niektórymi społecznymi problemami związanymi z używaniem alkoholu i narkotyków, na przykład utratą pracy, czy nawet w niektórych przypadkach, aresztowaniem. Nie mogą jednak zabezpieczyć przed zdrowotnymi skutkami takich nałogów. Słynne gwiazdy muzyki pop, czy rocka, które nadużywają alkoholu i zażywają narkotyki, cierpią z tego powodu i czasem przez nie umierają, tak jak każdy zwykły człowiek. To ostrzeżenie przed zagrożeniem związanym z tego typu zachowaniem. Jest także inna strona medalu. Choć przemysł muzyczny przynosi bardzo wiele pozytywnych idei, gwiazdy chętnie biorą udział w kampaniach na rzecz promocji zdrowia, czy ochrony środowiska, trzeba to bardzo ściśle oddzielić od mimowolnej czasem promocji stylu życia, który może być dla młodych ludzi szkodliwy.

Wśród 1064 osób z badanej grupy, w latach 1956-2005 przedwcześnie zmarło dokładnie stu artystów. Byli w tej grupie miedzy innymi Elvis Presley, Jim Morrison, Marc Bolan. Przyczyny śmierci w ponad 25 procent przypadków miały związek z nadużywaniem alkoholu i narkotyków.