Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown w coraz większych tarapatach. Jego odwołania domagają się już nie tylko koledzy z Partii Pracy, którzy obawiają się o powodzenie ugrupowania w nadchodzących wyborach. Ustąpienia Browna żądają też zwykli Brytyjczycy. A jako jego następcę niektórzy wskazują… znanego prezentera programu motoryzacyjnego.

To nie żart, a całkiem poważna inicjatywa. Prawie 55 tysięcy osób podpisało się pod żądaniem, by nominować Jeremy'ego Clarksona na szefa państwa.

Kancelaria Premiera nie pozostała dłużna, a odpowiedź zamieściła w portalu YouTube. W filmiku pada najpierw zaproszenie do odwiedzenia rezydencji przy Downing Street 10, siedziby brytyjskich premierów, a później… Posłuchaj relacji londyńskiego korespondenta RMF FM, Bogdana Frymorgena:

Zdaniem Partii Konserwatywnej, filmik to przykład marnotrawienia pieniędzy podatników; pokazuje, "jak obce stały się laburzystom problemy zwykłych obywateli". Rzecznik Browna bronił się, mówiąc, że filmik powstał w zaledwie pół godziny i miał być "żartobliwą odpowiedzią na żartobliwą petycję".