Niezwykle gwałtowny front burzowy, który nadciągnął znad Pacyfiku, zaatakował w piątek południową Kalifornię. Wichura, której towarzyszyły intensywne ulewy, powalała drzewa, zrywała linie energetyczne i spowodowała chaos w komunikacji drogowej i lotniczej.

Największe zniszczenia żywioł wyrządził w rejonie Los Angeles, gdzie powalone zostały setki drzew i zerwane dziesiątki linii energetycznych

W niektórych rejonach władze zarządziły ewakuację mieszkańców z powodu zagrożenia lawinami ziemno-błotnymi. Lawiny i lokalne powodzie zablokowały odcinek malowniczej autostrady Pacific Coast Highway biegnącej wzdłuż wybrzeży Pacyfiku.

Na lotniskach odwołano lub opóźniono setki lotów. Warunki pogodowe zmusiły do odwołania także licznych imprez i zawodów sportowych na otwartej przestrzeni.

Strażacy uratowali osiem osób w rejonie Sepulveda położonym wzdłuż rzeki Los Angeles. Troje z nich ewakuowano śmigłowcami z dachów ich domów.

Meteorolodzy oceniają, że była to najsilniejsza nawałnica, jaka nawiedziła południową Kalifornię od 1995 roku.

Po długotrwałej dotkliwej suszy i pożarach, Kalifornia boryka się obecnie z nadmiarem opadów. Ziemia w niektórych rejonach jest tak nasączona wodą, że nie może przyjmować dalszych opadów. Dlatego wzrasta ryzyko lawin, zwłaszcza w okolicach pozbawionych przez pożary roślinności.

(az)