Wydawca brytyjskiego "Guardiana" Alan Rusbridger ujawnił, że gazeta opublikowała zaledwie jeden procent materiałów otrzymanych od Edwarda Snowdena, byłego współpracownika amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Podkreślił, że dziennikarze nie narazili na niebezpieczeństwo żadnych osób i nie ujawnili nazwisk agentów wywiadu.

Rusbridger zeznawał na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych Izby Gmin, która zajęła się przeciekami danych wywiadowczych ujawnionych przez Snowdena. Wyjaśnił, że Amerykanin przekazał jego redakcji 58 tysięcy plików. Ich treść podlegała przed publikacją ostrej selekcji.

Edward Snowden w maju zbiegł z USA do Hongkongu, a następnie znalazł się w Rosji, gdzie uzyskał roczny azyl. Przekazał dziennikarzom "Guardiana" dokumenty, z których wynika, że amerykańskie służby podsłuchiwały rozmowy telefoniczne 35 czołowych polityków na świecie, w tym kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Ujawnił także, że NSA utrzymuje system inwigilacji internetu PRISM, wykorzystując do tego dane na serwerach takich firm jak Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Apple, Skype i YouTube. Z jego informacji wynikało również, że NSA zakładała podsłuchy w instytucjach unijnych, co wywołało oburzenie w wielu krajach UE. 

(mn)