Grypa ostro atakuje Ukrainę. Szczególnie jej zachodnią, graniczącą z Polską część. We Lwowie miejskie władze są bliskie ogłoszenia epidemii wśród dzieci. Podjęto decyzję o zamknięciu szkół w mieście.

Kwarantanna ma trwać co najmniej 10 dni. W ciągu tygodnia na grypę lub ostre infekcje dróg oddechowych zachorowało prawie 2300 dzieci.

Z dnia na dzień ta liczba znacznie rośnie. Teraz poziom zachorowań wynosi blisko 80 procent progu epidemii w grupie wiekowej 7-14 lat.

Miejscowe służby sanitarne poinformowały też o pierwszej w tym sezonie ofierze grypy na Ukrainie. Zmarła 9-letnia dziewczynka z Drohobycza w obwodzie lwowskim.

Chorują jednak nie tylko dzieci - w samym tylko Lwowie od początku grudnia zanotowano ponad 6 tysięcy przypadków grypy i ostrych infekcji. Kijowscy eksperci prognozują epidemię grypy w kraju jeszcze przed nowym rokiem. W ukraińskiej stolicy już przygotowują się do niej szpitale i sanepid.

W Polsce nie ma jeszcze powodu do niepokoju

Z danych polskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że w ciągu tygodnia zachorowanie na grypę podejrzewano u blisko 20 tys. osób. Średnia dzienna - to 7 osób na 100 tys. mieszkańców.

Nie oznacza to powodów do niepokoju. Wskaźniki grypowe są kilka razy mniejsze niż rok temu. Ponadto większość odnotowanych przypadków w ubiegłym tygodniu to podejrzenia zachorowań na grypę.

My nie mamy wirusa w swoim ręku, to nie możemy powiedzieć, że wirus grypy krąży - podkreśla specjalistkę od grypy prof. Lidia Brydak. Bardziej od doniesień z Ukrainy martwi ją lawinowo spadająca liczba szczepień w Polsce.

Należałoby nasze społeczeństwo pogonić, żeby się szczepili. A jest zastój w szczepieniach - mówi Brydak.

Zaszczepiło się tylko 55 osób na tysiąc Polaków. To przedostatni wynik w Europie. Prof. Brydak zachęca, bo szczepionka przeciwko grypie na ten sezon zawiera już także szczep przeciwko AH1N1.

Mariusz Piekarski