Wczoraj w Pradze podpisany został układ START II pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi w sprawie redukcji strategicznej broni nuklearnej. Jednak pojawiają się sygnały, które mogą świadczyć o tym, że cały czas trwa ostra rywalizacja między obu globalnymi graczami.

Na nowym układzie START II zyskali głównie Rosjanie, bo w praktyce to Stany Zjednoczone muszą się pozbyć większej części swej broni strategicznej. Równie ważny jest także element psychologiczny, bo po rozpadzie ZSRR Rosjanie popadli w polityczną depresję. Czuli, że Amerykanie nie liczą się z nimi i nie traktują ich jak równych partnerów. Histeria z powodu budowy tarczy antyrakietowej jest przejawem tych kompleksów.

Rosjanie właśnie w Pradze uzyskali to, o co zabiegali przez kilka ostatnich lat. Sam Barack Obama potwierdził, że są mocarstwem, które ze Stanami Zjednoczonymi może przyjąć przywódczą rolę w świecie. Dwubiegunowy świat wraca. To jednak nie przeszkadza Rosji "rozpychać się" - przynajmniej w swojej części globu.

Ostatni przykład pochodzi z Azji Środkowej. Prezydent Krigistanu Kurmanbek Bakijew nie wyrzucił Amerykanów z bazy Manas, a nawet obiecał, że otworzy nową bazę na południu kraju dla szkolenia amerykańskich sił specjalnych. Doszło jednak do przewrotu, a Bakijew stracił władzę. Jeśli Bakijew obrałby jakiś określony kurs, może byłyby sukcesy, a on z nami dogaduje się o usunięciu Amerykanów i bierze kredyt, a potem układa się z Amerykanami i przedłuża umową, a tak nie wolno - twierdzi Władimir Żyrinowski. Lider Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji jasno mówi, że Kirgistan powinien wiedzieć, że przyjaciele są w Moskwie, a nie w Waszyngtonie, co nowe władze Kirgistanu zrozumiały i już jadą do rosyjskiej stolicy.

Władimir Putin jednak stara się przekonać, że ten przewrót ma korzenie czysto wewnętrzne: Ani Rosja, ani wasz pokorny sługa nie mają nic wspólnego z tymi wydarzeniami. To wewnętrzna sprawa Kirgistanu. Przewrót jest jednak wyjątkowo na rękę Moskwie - przez Kirgistan duża część sił amerykańskich trafia do Afganistanu, a ostatnie wydarzenia nie ułatwiają im i tak bardzo ciężkiej wojny.

Przemysław Marzec, Krzysztof Zasada