Już 550 tysięcy hektarów lasów strawiły pożary szalejące w Rosji. W ogniu straciło życie co najmniej 30 osób. Jak poinformowały rosyjskie władze, najtrudniejsza sytuacja panuje wokół Woroneża i na Kamczatce.

Jak podała agencja ITAR-TASS, na samych tylko dalekowschodnich obszarach kraju obszary lasów, które pochłonął ogień, zwiększyły się trzykrotnie, z 31 tys. do ponad 99 tys. ha. Ogień rozszerzył się ponadto na około 300 tys. ha stepu i tundry. Najtrudniejsza jest sytuacja na Kamczatce. Na tym półwyspie otoczonym wodami Oceanu Spokojnego płonęło w niedzielę rano ponad 76 tys. ha lasów.

Według komunikatu rosyjskiego resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych, w niedzielę rano w całym kraju płonęło 113 990 ha lasów, to jest o 7 tys. ha mniej niż w sobotę, jednak liczba ognisk pożarów wzrosła i wynosiła 438. Sytuacja w Rosji Centralnej i na Powołżu wskutek temperatur dochodzących do trzech tygodni do 40 stopni Celsjusza i wiatrów wiejących z szybkością 70 km na godzinę znacznie się pogorszyła - poinformowało ministerstwo.

Największe upały panują wokół liczącego 850 tys. mieszkańców Woroneża, który leży 475 km na południe od Moskwy. Spłonęła tam połowa spośród 300 domów we wsi Masłowka. W panujących warunkach każda najmniejsza iskra może wywołać pożar; wyschnięta trawa zajmie się nawet od niedopałka wyrzuconego przez okno samochodu - ostrzega ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych.

Władimir Putin powiedział w sobotę, że pożar pochłonął dotąd 1 257 domów, w których mieszkało 1 273 rodziny. Rosyjski premier zwrócił się z apelem do władz federalnych i regionalnych, aby dały sobie spokój z poszukiwaniem winnych zaniedbań w zakresie prewencji przeciwpożarowej, lecz skoncentrowały się na odbudowie domów, które spłonęły. Zapewnił, że każda rodzina, która ucierpiała wskutek pożaru otrzyma odszkodowanie i dach nad głową.