Strażacy wspierani przez ochotników walczą z gigantycznym pożarem lasów w stanie Teksas w USA. Płomienie pochłonęły już ponad 500 domów i rozprzestrzeniły się na obszar ponad 10 tys. hektarów. Ściana ognia ma 26 km długości.

Pożar spopielił już obszar ok. 3,5 mln akrów, równy - jak powiedział gubernator Teksasu Rick Perry - "mniej więcej stanowi Connecticut". Sytuacja jest tak poważna, że Perry ograniczył kampanię przed wyborami prezydenckimi i osobiście koordynuje walkę z żywiołem. Oświadczył, że najbliższe 48-72 godziny będą "decydujące".

Gubernator zaapelował do mieszkańców stanu o stosowanie się do poleceń ewakuacji. Rozumiem, że utrata domu lub dorobku całego życia jest bardzo bolesna, ale nie narażajcie swojego życia na niebezpieczeństwo - powiedział Perry. Dotychczas ok. 5 tys. osób zostało zmuszonych do opuszczenia domów przed atakiem żywiołu w rejonie parku stanowego Bastrop, w odległości ok. 50 od Austin.

W Teksasie, który przeżywa najgorszą suszę od lat 50., jest obecnie ok. 25 ognisk pożarów, które podsycane są przez silne wiatry wywołane przez tropikalną depresję Lee. W pożarach zginęły dotychczas dwie osoby.