Francuski gwiazdor Gerard Depardieu oszukał belgijskie biuro imigracyjne – twierdzą nadsekwańskie media. Według nich, sławnemu aktorowi odmówiono prawa do rezydowania w belgijskim mieście Tournai, bo podał nieprawdziwy adres zamieszkania.

Francuski gwiazdor przeniósł należące do niego firmy do Rosji i Belgii, by uciec przed drastyczną podwyżką podatków nałożonych na milionerów we Francji. Już wcześniej dostał od Władimira Putina rosyjskie obywatelstwo, ale poprosił jednocześnie o pozwolenie na rezydowanie w Belgii - na wypadek, gdyby pokłócił się z Putinem i musiał Rosję opuścić. Belgijscy policjanci, którzy przeprowadzali rutynową kontrolę odkryli jednak, że pod podanym przez Gerarada Depardieu adresem zamieszkania w Tournai jest opuszczony budynek bez prądu.

Prośba gwiazdora została odrzucona. Aktor może złożyć nowy wniosek, ale tym razem - jak podkreślają władze miasta - musi podać wiarygodny adres zamieszkania.

Na początku tego miesiąca Depardieu dostał oficjalną propozycję promowania na świecie rosyjskiego wina z Krymu. Według nadsekwańskich mediów, Kreml chce wykorzystać znanego aktora w wojnie propagandowej wokół Ukrainy. Szef rosyjskiego stowarzyszenia właścicieli winnic Leonid Popowicz przesłał Gerardowi Depardieu list, w którym proponuje gwiazdorowi objęcie stanowiska przewodniczącego związku producentów wina na Krymie. Aktor miałby zarządzać 310 milionami rubli, które władze w Moskwie chcą przeznaczyć na rozwój produkcji lekkiego trunku na anektowanym przez Rosję półwyspie. Popowicz podkreśla, że Depardieu ma duże doświadczenie w tej branży, bo sam posiada winnice we Francji.

Paryscy komentatorzy podkreślają, że zgoda gwiazdora na objęcie stanowiska sugerowałaby, że popiera on aneksję Krymu i stanowiłaby ważny atut w rękach Kremla. Nadsekwańskie media twierdzą, że Depardieu jeszcze nie odpowiedział, ale nie kryje, że jest zainteresowany produkcją alkoholu w Rosji.

(j.)