Grzegorz Jasiński: Panie prezydencie, gdy słyszy pan Polska, co konkretnie przychodzi panu na myśl?

George W. Bush: Przyjaciel, Polska jest wspaniałym przyjacielem. Myślę również o tysiącach Amerykanów polskiego pochodzenia, którzy kochają swą ojczyznę. Także o kraju, który wiele przeszedł, który ma za sobą ciężkie czasy - inwazje, śmierć, wojnę, ale i o kraju, który ma przed sobą jasną przyszłość.

Grzegorz Jasiński: Media w Polsce alarmują, że rząd chce ograniczyć wolność prasy, wolność rynku, czy chce Pan rozmawiać na ten temat z prezydentem Kwaśniewskim?

George W. Bush: Oczywiście. Przypomnę mu, że wolność mediów to bardzo ważna sprawa. Podobnie jak niezależny centralny bank. Mnie samego czasem nie obchodzi, co prasa o mnie wypisuje, ważne, że ma taką możliwość. Jeśli dobrze rozumiem, to ta sprawa zostanie w Polsce rozwiązana. Wolne media mają podstawowe znaczenie dla wolnego społeczeństwa.

Grzegorz Jasiński: Jak ważne z punktu widzenia polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej i gospodarczej jest decyzja kupić czy nie kupić F-16?

George W. Bush: Oczywiście mam wyrobione zdanie o tym, co Polska powinna zrobić. Jeśli chce najlepszego samolotu, powinniście kupić F-16, jednak bez względu na to, jaką Polska podejmie decyzję, pozostanie naszym partnerem. Mam nadzieję, że wybierze F-16. Jeśli nie, to i tak nadal będziemy przyjaciółmi.

Grzegorz Jasiński: Czego oczekuje Pan po spotkaniu z prezydentem Kwaśniewskim, wiemy że ważnym tematem rozmów będzie gospodarka?

George W. Bush: Jedną z rzeczy, o których chcę rozmawiać z Aleksandrem, jest konieczność przeprowadzania dalszych reform gospodarczych, działań w celu zmniejszenia barier handlowych, zagwarantowania, że ci, którzy chcą inwestować będą to mogli robić bez nadmiernej ingerencji rządu. Chcę mu przypomnieć, że istnieje kapitał, który w każdej chwili może zostać zainwestowany, zależy to jednak od decyzji podejmowanych przez polski rząd.

Grzegorz Jasiński: Mówił pan kilka godzin temu w Alabamie o konieczności przywracania zaufania Amerykanów do własnej gospodarki. Co zamierza pan uczynić, by odbudować zaufanie świata do amerykańskiej gospodarki i giełdy?

George W. Bush: Na początek chcę przypomnieć tym, którzy kupują amerykańskie akcje, że nasza gospodarka jest w dobrej formie. Rynek działa trochę tak, jak ludzie, którzy piją alkohol i nie mają później kaca. Amerykańscy i światowi inwestorzy przeszli już długi etap kupowania akcji, teraz cały świat sprzedaje. Jednak moim zdaniem stosunkowo szybko sytuacja się ustabilizuje, bo gdy zwróci się uwagę na stan amerykańskiej gospodarki, choćby inflację, wyraźnie widać, że nasza ekonomia ma się dobrze. Moim zadaniem jest pilnowanie, by nie przesadzać z wydatkami. Będę też stanowczo przypominał, że jeśli ktoś złamie prawo, będzie musiał za to odpowiedzieć.

Grzegorz Jasiński: Polscy dyplomaci w Bagdadzie reprezentują amerykańskie interesy. Ostatnio mają jednak problemy ze swobodnym wyjazdem z kraju. Stany Zjednoczone zażądały, by Irak zniósł ograniczenia. Jakich kroków można się spodziewać, jeśli Bagdad nie zareaguje?

George W. Bush: Powiedziałbym, że nie mam zbyt wielkiego wpływu na to, co robi Saddam Hussajn. Po części rozumiem, dlaczego - w końcu jasno powiedziałem, że jednym z celów jest zmiana reżimu w Bagdadzie. Jeśli chodzi o irackiego przywódcę, to człowiek, który nie przestrzega praw człowieka, nie szanuje praw własnego narodu. Jeśli mu będzie pasowało, złagodzi restrykcje wobec polskich dyplomatów, jeśli nie, to nie. Taki już jest. W końcu użył broni chemicznej przeciwko swym rodakom. Jest jednym z najbardziej brutalnych światowych przywódców. Co gorsze, pracuje nad bronią masowego rażenia. Musimy coś z tym zrobić. Jestem cierpliwym człowiekiem. Często pada pytanie, kiedy zajmiemy się Irakiem. Odpowiadam: jesteśmy cierpliwi, nie spieszymy się, konsultujemy z sojusznikami.

Grzegorz Jasiński: Jak ważna może być rola Polski w planach odsunięcia od władzy Saddama Hussajna?

George W. Bush: Będzie to zależeć od polskiego rządu. Trzeba pamiętać że są różne sposoby odsunięcia Saddama od władzy - wojskowe, dyplomatyczne. Kluczem są jednak rozmowy z naszymi sojusznikami, informowanie ich o tym, jakie jest nasze stanowisko. Będziemy kontynuować te konsultacje.

Grzegorz Jasiński: Czy mogę zadać bardziej prywatne pytanie? Jak przypomina sobie Pan wakacje w sierpniu minionego roku, czy myśli Pan, że Ameryka może wrócić kiedyś do tego wieku niewinności sprzed 11 września?

George W. Bush: Z pewnością nie. To zmieniło nasze życie. Moim zdaniem to była pierwsza bitwa wojny XXI. To bardzo interesujące i głębokie pytanie. Żyjąc tu, od lat mieliśmy wrażenie, że nic nam zagraża, że jesteśmy zabezpieczeni przed atakami, w przeciwieństwie choćby do Polski, która ciągle targana była wojnami. Nas oddzielały dwa oceany, myśleliśmy, że nas taka sytuacja nie dotyczy. Okazało się jednak, że jest inaczej. Na World Trade Center dwukrotnie dokonano zamachu. Staliśmy się polem bitwy. Najlepszym sposobem, by chronić Chicago czy Warszawę jest znalezienie wroga, postawienie każdego z nich z osobna przed wymiarem sprawiedliwości. To właśnie jest niezwykłe w tej wojnie, z którą przyszło nam się zmierzyć. Kiedyś baliśmy się pancernych dywizji, eskadr samolotów teraz zadajemy sobie pytanie, gdzie jest jedna osoba, pięć osób. Wiek Niewinności to już przeszłość i większość Amerykanów zdaje sobie z tego sprawę. Wdzięczny jestem za jedność i postawę, jaką okazali i zrozumienie, że wkroczyliśmy w inne czasy. Gdy pojadę tym razem na wakacje do Crowford, będzie to to samo ranczo, ten sam stan, który kocham, czyli Teksas, ten sam upał, ale jednak inne zadanie dla mnie jako prezydenta - ochrona amerykańskiego społeczeństwa, a także naszych przyjaciół i sojuszników przed kolejnym atakiem.