Amerykański aktor i obrońca praw człowieka George Clooney szedł w Erywaniu na czele marszu tysięcy ludzi, zorganizowanego w 101. rocznicę ludobójstwa Ormian w Imperium Osmańskim podczas I wojny światowej.

Clooney od lat walczy o uznanie rzezi Ormian za ludobójstwo. Do Armenii przyjechał w sobotę.

Wraz z prezydentem Armenii Serżem Sarkisjanem i tysiącami Ormian wziął udział w dorocznym marszu pamięci zakończonym na wzgórzu Cicernakaberd złożeniem kwiatów w kompleksie upamiętniającym ofiary masakr, gdzie płonie wieczny ogień symbolizujący pamięć o zabitych.

Ludobójstwo "jest częścią historii Armenii, lecz jest też częścią historii ludzkości" - powiedział Clooney, który jest współinicjatorem ufundowania Nagrody Aurora. Upamiętnia ona postawę cichych bohaterów, którzy przed stu laty odważyli się nieść pomoc Ormianom w czasie ich zagłady. Nagroda, która w tym roku zostanie wręczona po raz pierwszy. Przypadnie człowiekowi, który we współczesnym świecie ratował innych, narażając swe życie.

Prezydent Sarkisjan oświadczył w niedzielę, że "turecka polityka zaprzeczania nie zmieniła się i że nie uległ też zmianie wrogi stosunek Turcji do wszystkiego co ormiańskie". Nawiązał także do obecnej niespokojnej sytuacji w Górskim Karabachu (ormiańskiej enklawie na terenie Azerbejdżanu). Podkreślił, że zabijania czy wysiedlania siłą Ormian już więcej nie będzie.

(az)