418 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Tyle od Nowego Roku ma płacić za rosyjski gaz Ukraina – zapowiedział szef koncernu Gazprom Aleksiej Miller w rosyjskiej telewizji. Jak dodał, Kijów odrzucił propozycję, aby płacić za surowiec 250 dolarów przy zachowaniu dotychczasowych opłat tranzytowych.

1 stycznia Gazprom spełnił groźby i wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę. Odcięcie dostaw rosyjskiego gazu dla Ukrainy nie wpłynie na tranzyt tego paliwa do państw Europy Zachodniej - zapewnił Wiktor Juszczenko. Zdaniem ukraińskiego przywódcy Moskwa i Kijów są coraz bliżej kompromisu w sprawie wznowienia dostaw gazu, a rozmowy powinny zakończyć się za niecały tydzień.

Wcześniej rzecznik rosyjskiego koncernu energetycznego Gazprom Siergiej Kuprijanow wezwał Kijów do podjęcia rzeczowych rozmów, a nie – jak stwierdził – do negocjowania za pomocą środków masowego przekazu. Rzecz nie w tym, że nie zgadzamy się do ceny za gaz, ale w tym, że ukraińska delegacja nie miała pełnomocnictw, aby podpisać nowy kontrakt - stwierdził.

Do końca ubiegłego roku nasi wschodni sąsiedzi płacili Moskwie ponad 179 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu. Nowa oferta Gazpromu, czyli 250 dolarów za tysiąc metrów sześciennych surowca, została uznana przez stronę ukraińską za zbyt wysoką.

Kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę wygasł w czwartek o godzinie 10.00 czasu rosyjskiego. Dostawy obniżono o 90 milionów metrów sześciennych na dobę, co stanowi 100 procent zapotrzebowania Ukrainy na surowiec.

Rzecznik spółki Naftohaz poinformował, że Ukraina ma duże zapasy gazu i nie musi pobierać surowca płynącego tranzytem. Jednak po południu przedstawiciele firmy poinformowali o ograniczeniu przesyłu gazu do państw Europy Zachodniej. Zaznaczyli, że chodzi o tzw. gaz techniczny do podtrzymywania ciśnienia w rurociągu.

W Polsce gazu na razie nie zabraknie

Większe ciśnienie w gazociągach zanotowały polskie stacje graniczne – dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. Według Gazpromu dostawy gazu dla europejskich odbiorców przez terytorium Ukrainy zwiększono o 20 milionów metrów sześciennych na dobę. Wcześniej jednak koncern ostrzegał odbiorców na Zachodzie przed możliwą kradzieżą surowca przez Ukraińców.

Gazu na razie nie zabraknie - uspokajał premier Donald Tusk. Szef polskiego rządu zaznaczył, że nasz kraj jest obecnie w bezpiecznej sytuacji. Uspokajające sygnały płyną też z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Rosyjsko-ukraiński spór o gaz nie dotyczy na razie Polski - stwierdziła rzeczniczka PGNiG. Joanna Zakrzewska podkreśliła, że na razie gaz płynie zgodnie z planem. Nie ma żadnego zmniejszenia dostaw. Dodała, że Polska ma zapasy surowca wystarczające na kilka tygodni.