W gazowym sporze na linii Moskwa - Mińsk chodzi nie tylko o podporządkowanie sobie przez Rosję Białorusi. To także gra obliczona na Zachód - twierdzą polscy eurodeputowani, którzy śledzą sprawy bezpieczeństwa energetycznego.

Po raz kolejny powtarza się ten sam schemat, kiedy gaz nie jest towarem, ale staje się elementem presji politycznej - twierdzi Jacek Saryusz-Wolski. Według Bogusława Sonika to także presja na Europę Zachodnią: To reklama dla Gazociągu Północnego i południowego obejścia Europy. Według Sonika, Rosja chce pokazać Unii Europejskiej, że tak jak wcześniej Ukraina, tak teraz Białoruś, to kraje niewiarygodne, którym nie można ufać jeżeli chodzi o stabilność dostaw gazu do Europy.

Spór z Białorusią z pewnością wzmocni przekonanie wielu zachodnich polityków, że niezbędne są nowe drogi tranzytowe omijające Białoruś i Ukrainę - Gazociąg Północny i Gazociąg Południowy. Z pewnością za dwa tygodnie ponownie usłyszymy od zachodnich polityków, że Gazociąg Północny i Południowy, to nowe drogi tranzytowe, które są nam niezbędnie potrzebne - przewiduje eurodeputowany Konrad Szymański.