​Mołdawska spółka gazowa Moldovogaz domaga się podniesienia krajowych taryf dla konsumentów o 45 proc. Spółka zamierza w ten sposób nadgonić rynkowe ceny surowca, które znacznie wzrosły i doprowadziły do tego, że kraj ma ciągle problemy z zakupem gazu od Gazpromu. Premier kraju Natalia Gavrilita zapowiada pakiet kompensacyjny, by wspomóc obywateli.

Moldovogaz w zeszłym tygodniu miał problem ze spłatą zaliczki za styczniowe dostawy surowca od Gazpromu. Według pięcioletniej umowy z rosyjskim koncernem, Mołdawia jest zobowiązana do opłacenia raty do 20. dnia każdego miesiąca. Spółka i rząd domagały się przesunięcia terminu, jednak Gazprom się na to nie zgodził i zagroził wstrzymaniem dostaw gazu. W związku z tym parlament wprowadził stan wyjątkowy. Rząd także pozwolił m.in. na odroczenie zapłaty podatku VAT, dzięki czemu Moldovagaz zdążył wpłacić zaliczkę w terminie.

Teraz pojawia się jednak kolejny problem - spółka może mieć ciągły problem z opłatą dostaw surowca. Taryfy ustalone przez Narodową Agencję Regulacji Energetyki w Mołdawii są znacznie poniżej ceny rynkowej gazu. Moldovagaz złożył wniosek o podniesienie średniej ceny surowca za tysiąc metrów sześciennych z 511 do 743 dolarów. Spółka zapewnia, że pokryłoby to koszty zakupu gazu.

Premier Mołdawii Natalia Gawrilita powiedziała, że podwyżki są nieuniknione. Zapowiedziała jednak pakiet kompensacyjny dla obywateli, "aby obciążenie większymi rachunkami nie było zbyt duże". Przewiduje także, że problemy z gazem będą także w lutym - stąd stan wyjątkowy został wprowadzony na 60 dni.

Prezydent Mołdawii Maja Sandu z kolei poprosiła obywateli o "racjonalne korzystanie z energii". Musimy nauczyć się bardziej racjonalnie zużywać energię, potrzebujemy docieplenia domów, w których mieszkamy, musimy oszczędzać energię w instytucjach publicznych - tylko w ten sposób możemy obniżyć koszty ogrzewania i światła - napisała. 

Z sytuacji bardzo niezadowoleni są obywatele. Komentatorzy wskazują, że Moldovagaz może działać na rzecz rosyjskiego koncernu, który jest największym udziałowcem w spółce. Naczelny agencji OMEGA Aleksander Pietkow nazwał Moldovagaz "gniazdem szerszeni Gazpromu".

To kolejny rozdział problemów gazowych Mołdawii. Stan wyjątkowy władze wprowadzały także w październiku i listopadzie, gdy ceny surowca znacząco wzrosły. Gazprom zaczął domagać się także spłaty wieloletniego zadłużenia, które przekracza 700 mln dolarów. W trakcie tego kryzysu Mołdawia próbowała znaleźć innych dostawców, gaz dostała m.in. w Polsce. W końcu jednak udało się rządowi w Kiszyniowie dogadać z rosyjskim koncernem i podpisano nową umowę.