W sprawie głosowania w Radzie Unii Europejskiej matematyka jest po stronie Polski – napisał w komentarzu brytyjski dziennik "Financial Times". Gazeta przypomina, że Polska zagroziła wetem na zbliżającym się szczycie UE w Brukseli, jeśli nie zostanie uwzględniona jej propozycja, by tzw. głosowanie podwójną większością zastąpić systemem pierwiastkowym.

Dla niewtajemniczonego obserwatora może się to nie wydawać takie oczywiste: czy nie jest fair, by siła głosowania państwa była proporcjonalna do liczby ludności? Odpowiedź brzmi: nie. W rzeczywistości jest to zupełnie nie fair – podkreśla komentator gazety. Jego zdaniem, skuteczna siła głosowania polega na zdolności do zawierania sojuszy. Wielkie kraje są w o wiele lepszej sytuacji, niż wskazywałaby ich liczba ludności – zaznacza "FT".

Komentator przypomina, że u początków integracji Europy mały Luksemburg miał cztery razy mniej głosów niż ponad sto razy większe pod względem ludności Niemcy. Intuicja podpowiada, że mały Luksemburg był z pewnością nadreprezentowany. W rzeczywistości było zupełnie na odwrót, ponieważ przy ówczesnym rozkładzie głosów Luksemburg nie był w stanie przeforsować swoich propozycji – wyjaśnia "FT".

Polacy wskazali na ważne zagadnienie, chociaż ich odpowiedź nie jest tak nie do odparcia, jak myślą. Kiedy liderzy Unii przystąpią do poprawiania obowiązujących reguł, powinni wysłuchać lekcji z przeszłości. Każdy nowy system musi spełnić dwa równoległe cele: musi uczynić system głosowania bardziej efektywnym i musi być fair. System nicejski jest fair, ale nieefektywny. Traktat jest efektywny, ale nie jest fair – podsumowuje gazeta.

Którym państwom byłoby na rękę opóźnienie wejścia w życie nowego traktatu konstytucyjnego? Jak wymienia brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, skorzystałby na tym m.in. Wielka Brytania, Holandia i Hiszpania. Posłuchaj: