Kierowcy, w tym zmotoryzowani zagraniczni turyści, płacą astronomiczne sumy za "autostradowe przekręty" we Francji - alarmuje nadsekwański odpowiednik Najwyższej Izby Kontroli. W ciągu 10 lat ceny przejazdów wzrosły prawie o dwie trzecie. Dzięki temu zyski zarządzających autostradami spółek sięgnęły w ubiegłym roku aż 8 miliardów euro.

Izba Rachunków oskarża francuski rząd o brak przejrzystości w sprawie kosztów budowy autostrad i pozostawianie wolnej ręki zarządzającym nimi prywatnym spółkom w kwestii ustalania cen za przejazdy. Ceny te wzrosły w ciągu 10 lat o prawie dwie trzecie i biją europejskie rekordy. Za przejechanie 100 kilometrów francuskimi autostradami trzeba płacić średnio prawie 10 euro. Za przejazd alpejskimi tunelami - średnio 40 euro.

Spółki zarządzające francuskimi autostradami, których łączna długość sięga 12 tysięcy kilometrów, argumentują, że podwyżki cen za przejazdy są konieczne, bo rosną koszta ich modernizacji. Autorzy raportu Izby Rachunków zauważają jednak, że zyski tych spółek sięgnęły w ubiegłym roku aż 8 miliardów euro. Do tego nie wiadomo do końca, jaka część "haraczu" płaconego przez kierowców jest naprawdę przeznaczana na modernizację autostrad. Zauważają też, że niezależnie od wykonanych już robót ceny za przejazdy nigdy nie maleją.

Najbardziej oszukani czują się sami Francuzi. Płacimy podwójnie! Najpierw płaciliśmy podatki na budowę autostrad, a teraz za korzystanie z nich, a ściślej mówiąc: żeby wypełniać portfele pozbawionych skrupułów biznesmenów - mówi korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi zdenerwowany paryski kierowca.

(MRod)