Francuska armia zaprzecza, by w akcji komandosów przeciwko piratom we wschodniej Afryce zginęli ludzie. Wojsko schwytało sześciu porywaczy żaglowca "Le Ponant", którzy przez tydzień przetrzymywali 30 osób ze statku.

Według nieoficjalnych informacji okup w wysokości dwóch milionów dolarów został zapłacony porywaczom przez armatora żaglowca. Francuskie jednostki poczekały aż piraci uwolnią zakładników i opuszczą statek. Następnie w pościg za nimi zostały wysłane wojskowe helikoptery: Strzały ostrzegawcze wystarczyły, by zatrzymali swoją furgonetkę, wysiedli z niej i poddali się bez większych problemów - powiedział jeden z wojskowych.

W furgonetce została znaleziona część okupu. Według cytowanych przez media świadków, francuskie helikoptery ostrzelały jednak aż trzy furgonetki. Zginęło w sumie pięć osób, w tym prawdopodobnie trzech pozostałych porywaczy i być może dwóch przypadkowych ludzi.