Sześciu porywaczy francuskiego żaglowca schwytanych, trzech zabitych, część okupu odzyskana. To rezultat operacji francuskiej armii w Somalii, gdzie wcześniej gang morskich piratów uwolnił, po otrzymaniu okupu, przetrzymywaną od tygodnia 30-osobową załogę żaglowca „Le Ponant”.

Według Pałacu Elizejskiego, negocjacje z piratami były prowadzone przez radiotelefony. Francuskie jednostki poczekały, aż porywacze uwolnią zakładników i opuszczą żaglowiec. Kiedy bandyci wsiedli do samochodu, by uciec drogą lądową, w pościg za nimi wysłane zostały francuskie helikoptery wojskowe.

Wystarczyło kilka strzałów ostrzegawczych, by przestraszeni piraci zatrzymali pojazd. Sześciu porywaczy zostało aresztowanych. Trzech innych, którzy nie chcieli się poddać, zostało zabitych. Wewnątrz pojazdu znaleziono część okupu, który zapłacił prawdopodobnie armator żaglowca.

Schwytani piraci zostaną przetransportowani do Francji, gdzie zostaną osądzeni.

Prezydent Nicolas Sarkozy wyraził głęboką wdzięczność francuskim siłom zbrojnym i wszystkim służbom państwowym, które pozwoliły na szybkie i pokojowe rozwiązanie kryzysu.

Piraci porwali jacht tydzień temu. Z dwóch łodzi wdarli się na 88-metrowy statek, który odbywał rejs po wodach Zatoki Adeńskiej. Jednostka płynęła do Aleksandrii, skąd miała zabrać pasażerów udających się na Maltę.

Międzynarodowe Biuro Morskie stale ostrzega przed groźbą ataków piratów u wybrzeży Somalii i zaleca statkom handlowym zachowanie odległości co najmniej 200 mil morskich, czyli ok. 370 km od brzegu.

Somalijscy piraci zwykle są uzbrojeni w broń automatyczną, wyrzutnie rakiet i granaty, używają łodzi motorowych wyposażonych w telefony satelitarne i system nawigacji satelitarnej GPS. Celem ich ataków są zarówno statki pasażerskie, jak i towarowe.