Francuski lotniskowiec "Charles de Gaulle", który uczestniczył w operacji zbrojnej w Libii, wrócił do ojczyzny. Według wielu ekspertów oznacza to osłabienie udziału Francji w zainicjowanej przez ten kraj interwencji zbrojnej przeciwko reżimowi Muammara Kaddafiego.

Jedyny francuski lotniskowiec wrócił do portu w Tulonie. Na okręcie trzeba dokonać niezbędnych napraw. Konieczne jest również szkolenie nowych pilotów. Nie wiadomo, jak długo jednostka pozostanie we Francji. Szef Sztabu francuskiej Marynarki Wojennej twierdzi, że może to potrwać od kilku tygodni aż do pół roku.

Paryscy eksperci są coraz bardzie pesymistyczni. Podkreślają, że międzynarodowa interwencja w Libii może trwać jeszcze bardzo długo. Tym bardziej, że rozpoczął się tam ramadan i okres wielkich upałów, co prawdopodobnie spowolni kontrofensywę powstańców. Kontynuowaniu nalotów sprzeciwia się już ponad połowa Francuzów.