Nie widać końca trwającej już od ponad tygodnia fali protestów francuskich rolników. Tym razem zasypali oni obornikiem i starymi oponami wejścia do supermarketów, przydrożnych restauracji szybkiej obsługi i firm z branży spożywczej w różnych częściach kraju. Związkowcy w ten sposób sprzeciwiają się sprzedawaniu produktów mięsnych i mleczarskich z innych krajów.

Najpierw przed wejściami m.in. do supermarketów i przydrożnych restauracji pojawiły się ciężarówki, które wysypywały tony obornika i stare opony, a później traktory zablokowały drogi dojazdowe. Protestujący rolnicy kolejny dzień blokowali również niektóre autostrady w północno-wschodniej Francji i w Pirenejach. Zatrzymywali zagraniczne ciężarówki - głównie przybywające z Niemiec i Hiszpanii - które transportowały importowane mięso i warzywa.

Związek niemieckich producentów żąda od Brukseli wszczęcia dochodzenia w tej sprawie - tym bardziej, że francuska policja przymyka oczy na te nielegalne działania. Na autostradzie w Dolinie Loary produkty mięsne były wyrzucane z zatrzymywanych zagranicznych ciężarówek i podpalane.

Związkowcy przeprowadzili też nieoficjalne inspekcje w niektórych rzeźniach i stołówkach prefektur, by sprawdzić pochodzenie znajdującego się tam mięsa. Żądają, by w sklepach, restauracjach i stołówkach było więcej rodzimego mięsa. Twierdzą, że w przeciwnym razie francuskiemu rolnictwu grozi katastrofa.

Już w poniedziałek niemieccy przemysłowcy wysłali do Komisji Europejskiej list protestacyjny przeciwko nielegalnym działaniom francuskich rolników.

(abs)